Przejdź do treści
18:20 Prezydent Ukrainy Wołodymir Zełeński nie zgodził się na spotkanie z Władimirem Putinem w Moskwie. Wcześniej Putin proponował właśnie Moskwę jako miejsce kolejnych rozmów
17:30 Dowódcy wojskowi krajów NATO mają spotkać się w środę, by rozmawiać o Ukrainie. W spotkaniu w formie wirtualnej ma wziąć udział przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA gen. Dan Caine
16:55 Wielkopolskie: Długi na około 7 km zator drogowy powstał we wtorkowe popołudnie na trasie ekspresowej S5 niedaleko Poznania. Korek ma związek z budową trzeciego pasa ruchu na poznańskim odcinku autostrady A2
15:25 PILNE: Tragiczne zdarzenia w szpitalu w Wejherowie
15:08 W środę zapraszamy na rozmowy w Radio Republika. Gośćmi Anny Popek i Adriana Stankowskiego będą: o 6:19 - Krzysztof Winkler, Warsaw Enterprise Institute; o 6:35 - Jakub Maciejewski, publicysta, TV Republika; o 7:10 - Ryszard Wilk (Konfederacja)
14:13 Gorzów Wielkopolski: 24-latek aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa 27-letnie mężczyzny
14:10 Świat: Ukraina odzyskała ciała 1000 żołnierzy poległych na wojnie z Rosją – przekazał we wtorek Sztab Koordynacyjny ds. Jeńców Wojennych w Kijowie
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Otwock zaprasza na spotkanie z Tomaszem Sakiewiczem i Pawłem Piekarczykiem w środę, 20 sierpnia, o godz. 18:00 w sali widowiskowej Powiatowego Młodzieżowego Domu Kultury, ul. J. Poniatowskiego 10 w Otwocku
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Częstochowa zaprasza do składania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. nielegalnej migracji przez cały sierpień od 12-tej do 17-tej pod Jasną Górą przy wjeździe na parking od ul.Klasztornej
Wydarzenia Klub "Gazety Polskiej" w Sydney zaprasza na manifestację wspierającą żądania Polski o należne reparacje za straty II Wojny Światowej, przed Konsulatem Niemiec, 29 sierpnia (piątek), g. 1-3 pm., 100 William Street, Woolloomooloo, Sydney
Portal tvrepublika.pl informacje z kraju i świata 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Nie zasypiamy nigdy. Bądź z nami!

Sumliński: Lepper miał dokumenty, a nawet nagrania dotyczące Pawlaka, Millera i Tuska. Nie popełnił samobójstwa | NASZ WYWIAD

Źródło:

– Andrzej Lepper chciał podjąć bardzo niebezpieczną grę, w której chciał się nimi posłużyć. Nie zamierzał ujawniać tego opinii publicznej, ale chciał się tymi materiałami posłużyć, by osiągnąć pewne cele. Lepper podjął bardzo niebezpieczną grę, to była gra z gatunku tych, które wynoszą ludzi do góry albo niszczą. Andrzej Lepper przeliczył się z siłami – powiedział w wywiadzie dla portalu Telewizjarepublika.pl, dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński, autor książki "Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera". Druga część wywiadu wkrótce na naszej stronie internetowej.

Lidia Lemaniak, Telewizjarepublika.pl: Skąd czerpał Pan informacje, które zawarł Pan w swojej najnowszej książce pt. „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera”?

Wojciech Sumliński: Tak naprawdę powinno być dwóch autorów tej książki, ale drugi nie chciał figurować na okładce, chociaż nie ukrywa, że jest cichym współautorem – major Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szef Delegatury ABW w Lublinie – Tomasz Budzyński. Ten oficer, jego kontakty, jego źródła osobowe – to wszystko było jednym, bezcennym źródłem informacji, bez którego ta książka nie mogłaby powstać. To było jedno ze źródeł informacji zawartych w książce „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera”. Drugie źródło, to moje kontakty, które nawiązałem jeszcze wówczas, gdy nie byłem ścigany. Wtedy to poznałem Ryszarda Kucińskiego, byłego prokuratora Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, a potem szefem kancelarii adwokackiej. To Kucińskiemu Lepper powierzył wszystkie swoje tajemnice. W kancelarii Ryszarda Kucińskiego pracowała córka Andrzeja Leppera, a on sam bardzo ufał Kucińskiemu, który był powiernikiem wszystkich jego tajemnic. Szkopuł w tym, że Kuciński na to zaufanie nie zasługiwał, a ja wiedziałem o tym dobrze, bo to od Ryszarda Kucińskiego dostawałem mnóstwo dokumentów, materiałów, na polecenie pułkowników WSI, którzy z kolei udostępniali mi te materiały mówiąc „Kuciński da ci to, Kuciński da ci tamto”. Mieli w tym swój cel, co szeroko opisuję w swoich książkach.

Jednym słowem to, co Andrzej Lepper chciał ukrywać u Ryszarda Kucińskiego – było  mi znane. Ryszard Kuciński był przyjacielem Leppera, był powiernikiem jego tajemnic, ale Lepper nie mógł znaleźć gorszego powiernika. To było najgorsze, co mógł zrobić, równie dobrze mógł znaleźć powiernika np. w gen. Dukaczewskim.

Poza tym w powstanie książki włożyliśmy mnóstwo tzw. pracy własnej – 1,5 roczne śledztwo dziennikarskie, w oparciu nie tylko o te dwa źródła, które były filarami. Było mnóstwo innych elementów, razem z Tomaszem  Budzyńskim pracowaliśmy intensywnie przez 1,5 roku. Na kanwie wiedzy majora Budzyńskiego, na bazie tajemnic, które Andrzej Lepper powierzył Ryszardowi Kucińskiemu oraz na kanwie własnej, intensywnej pracy, doszliśmy do napisania książki, która zadaje kłam oficjalnej tezie, mówiącej o tym, że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo. Ale książka jest nie tylko o tym, bo pokazuje też, w jak niebezpiecznym świecie ten człowiek funkcjonował, jak głęboką wiedzą dysponował oraz jak niebezpieczeństwo stanowił dla ludzi takich jak Waldemar Pawlak, Leszek Miller, Donald Tusk, Bronisław Komorowski. Przypomnę tylko, że najbliższy współpracownik Andrzeja Leppera – Janusz Maksymiuk – był jednym z założycieli fundacji „Pro Civili”.

Jaką wiedzę na temat Pawlaka, Millera i Tuska miał Andrzej Lepper?

Waldemar Pawlak, Leszek Miller i Donald Tusk i inni, to bohaterowie tak zwanego „gazowego przekrętu stulecia”, czyli kontraktu gazowego z Rosją, który wciąż jeszcze obowiązuje. Płacimy za niego kilka miliardów złotych rocznie więcej, niż jakikolwiek inny kraj europejski. Andrzej Lepper miał na ten temat dokumenty, a nawet pewne nagrania. Chciał podjąć bardzo niebezpieczną grę, w której chciał się nimi posłużyć. Nie zamierzał ujawniać tego opinii publicznej, ale chciał się tymi materiałami posłużyć, by osiągnąć pewne cele. Lepper podjął bardzo niebezpieczną grę, to była gra z gatunku tych, które wynoszą ludzi do góry albo niszczą. Andrzej Lepper przeliczył się z siłami… Nie popełnił samobójstwa. Każdy, kto przeczyta tę książkę, nie będzie miał co do tego wątpliwości.

Co major Tomasz Budzyński wiedział o Andrzeju Lepperze?

Delegaturze ABW w Lublinie, podlegała kontrola kontrwywiadowcza polskiej granicy z Ukrainą i Białorusią. Innymi słowy – zajmował się też działalnością polskich polityków na Ukrainie i Białorusi, bo to było w zakresie jego kompetencji i obowiązków, a było to za życia Andrzeja Leppera, kiedy on bardzo często jeździł na Ukrainę i na Białoruś. Gdy Andrzej Lepper nawiązywał szereg kontaktów z bardzo niebezpiecznymi ludźmi, z bardzo nieciekawymi ludźmi, którzy np. od niedawna byli prawosławnymi księżmi, a wcześniej pułkownikami GRU, jak np. Mikołaj Hinajło, który „nagle poczuł wolę Bożą” i został prawosławnym księdzem. Mikołaj Hinajło był jednym z założycieli Zakonu Rycerzy Michała Archanioła. Lepper przywoził Hinajło do polskiego Sejmu, zapoznawał się również z oficerami Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, która to służba była bardzo przefiltrowana przez FSB, czyli Federalną Służbę Bezpieczeństwa Rosji. Jednym słowem Tomasz Budzyński był człowiekiem, który zbierał mnóstwo informacji o Andrzeju Lepperze. Zbierał je różnymi źródłami, w różny sposób i to było bezcenne źródło informacji. W tej książce dochodzimy do czegoś, co nazwałbym granicą bezpieczeństwa dla tego oficera, do granicy tajemnicy państwowej, tajemnicy służbowej. Ze wszystkich sił staraliśmy się jej nie przekroczyć. Jeżeli znajdzie się odważny prokurator, który zechce zbadać sprawę śmierci Andrzeja Leppera, to Tomasz Budzyński, na łamach tej książki deklaruje, że opowie wszystko, także to, czego nie mógł  powiedzieć w książce. Nie mógł, bo poszedłby do więzienia, ale prokuratorowi, po uzyskaniu zgody szefa ABW, może to powiedzieć.

 

Jaką rolę w WSI odgrywał Ryszard Kuciński?

WSI i generalnie – służby specjalne – często robią OZI, czyli osobowe źródła informacji, z adwokatów, prokuratorów, nawet sędziów, choć oficjalnie robić im tego nie wolno, bo jest zakaz werbowania sędziów, adwokatów etc. Ten zakaz jest jednak szeroko omijany. Nie wolno werbować dziennikarzy, a każdy oficer służb specjalnych roześmiałby się pani, czy komukolwiek innemu w twarz, gdyby pani powiedziała, że się nie werbuje, bo jest zakaz. To martwy zakaz.

Jedną z takich werbowanych osób był Ryszard Kuciński, który po prostu był wykonawcą poleceń oficerów WSI. Wiem o tym dobrze, bo do Kucińskiego posyłał mnie płk Aleksander Lichocki – mój były informator – jedyny o którym mogę mówić z imienia i nazwiska, bo ujawnili go inni dziennikarze. W tym samym procesie, w którym ja zostałem uniewinniony, zapadł wyrok, według którego Lichocki ma iść na 4 lata więzienia. Lichocki był elementem prowokacji skierowanej przeciwko mnie, ale kilka lat wcześniej kierował mnie do Kucińskiego – swojego człowieka – po różne materiały, co opisałem w swoich książkach. Lichocki nie robił tego z dobrych intencji, to była brudna gra. Bardzo rzadko udawało się dotrzeć do intencji tych ludzi, dlatego ja i wielu innych kolegów, mogliśmy zweryfikować jedynie, czy materiały odpowiadają prawdzie. Jeśli były prawdziwe, weryfikowalne i ważne dla opinii publicznej, to je publikowaliśmy. Intencje pozostawały tajemnicą. W tym wypadku intencje się ujawniły. Kiedy opublikowałem w tygodniu „Wprost” zdjęcie ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i Marka Dochnala, otrzymane właśnie od Ryszarda Kucińskiego, to wraz z kolegami z „Wprost” myśleliśmy, że robimy dobrą, dziennikarską robotę, że łapiemy Kwaśniewskiego na kłamstwie, który twierdził, że nie znał Dochnala i nigdy go nie widział, a tymczasem my publikujemy zdjęcia, na których stoją razem. Dopiero po paru godzinach od publikacji okazało się, że miało to swój cel, to przekazanie nam zdjęć – celem było to, by w zawoalowany sposób przekazać Kwaśniewskiemu informację, że nie wolno mu stanąć przed sejmową komisją ds. PKN Orlen, przed którą Kwaśniewski miał się zjawić, tego samego dnia, o godzinie 12:00.  O godz. 10:00 zwołał konferencję prasową, na której oznajmił, że nie stawi się przed komisją śledczą, „bo po co miałbym iść? Zaśpiewać? Zatańczyć?” I nie poszedł. De facto – postawił się ponad prawem – bo musiał iść, a nie poszedł. Nas  – dziennikarzy – rozegrano. My chcieliśmy Kwaśniewskiego dopaść, pokazać, że jest kłamcą, że prezydent kłamie, a Kwaśniewski – za naszym pośrednictwem, bez naszej wiedzy, bez naszej świadomości – w zawoalowany sposób został ostrzeżony, po opublikowaniu tych zdjęć, które ja dostałem od Kuchcińskiego, a z polecenia Lichockiego, bo to on i jego koledzy ze służb tajnych byli twórcami tej rozgrywki – nie stawił się przed komisją. Takie właśnie materiały dostawałem od Kucińskiego, a wszystko odbywało się z polecenia oficerów WSI, którzy próbowali wykorzystywać mnie i innych dziennikarzy - to była wielopiętrowa, skomplikowana gra przypominająca chodzenie po polu minowym. Wielokrotnie człowiek miał dyskomfort, bo nie wiedział, czy jest reżyserem, czy tylko podwykonawcą pewnych zadań, bez swojej świadomości. Ile razy popełniłem taki błąd, jak w przypadku publikacji tych zdjęć Kwaśniewskiego z Dochnalem, tylekroć sobie powtarzałem: „jeśli coś tracisz, nie trać tej lekcji”. To byli bardzo sprytni ludzie. Kuciński był powiernikiem tajemnic Leppera, więc jak już powiedziałem – Lepper nie mógł znaleźć gorszego powiernika. To tak, jakby do gniazda WSI włożył wszystkie dokumenty, materiały, nagrania, które miały być gwarancją zabezpieczenia jego życia, a które tak naprawdę, okazały się dla niego śmiertelnym zagrożeniem.

Już Pan zaczął mówić na ten temat, czy mógłby Pan powiedzieć więcej o Zakonie Rycerzy Michała Archanioła?

Zakon Rycerzy Michała Archanioła – bardzo ładnie to brzmi. Mogłoby się wydawać, że jest to jakaś instytucja religijna. Michał Archanioł – wiadomo – piękna postać. Tymczasem co się kryło pod tą piękną nazwą „zakonu”, pod tą piękną fasadą? Kryli się oficerowie GRU, jeszcze wywodzący się z dawnego ZSRR. Służby specjalne – FSB – czyli służby specjalne Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a także Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, która wzoruje się na SBU, częstokroć zakładają takie instytucje, które mają w nazwie jakieś inklinacje społeczne, altruistyczne, charytatywne, czy religijne, a w rzeczywistości jest to tylko fasada, bo tak naprawdę, tego typu instytucje, zajmują się nie tym, co mają wpisane w statut, tylko zupełnie inną działalnością. I taką właśnie działalnością zajmował się i zajmuje Zakon Rycerzy Michała Archanioła.

Czyli Zakon Rycerz Michała Archanioła wciąż istnieje?

Oczywiście, to jest nadal bardzo prężnie rozwijająca się instytucja, są bardzo aktywni. Jeśli członkowie tego Zakonu przeczytają tę książkę, z pewnością nie będą szczęśliwi - są na zdjęciach, które opublikowałem w książce. Zdecydowana większość tych „rycerzy” to oficerowie albo FSB, albo SBU, których przynależność do Zakonu to pewnego rodzaju mistyfikacja, iluzja. Ci ludzie potrafili nawet „wkręcić się” na audiencję do Watykanu, do papieża Jana Pawła II, który nie miał oczywiście świadomości, że za nazwą Zakonu Rycerzy Michała Archanioła, kryją się oficerowie służb specjalnych. Ktoś ich tam jednak wprowadził, ktoś powinien sprawdzić kim są ci ludzie, a nie sprawdził. Ci ludzie potrafią pokazywać się w bardzo różnym środowisku, wciągać do swojej działalności nawet przedstawicieli rodów książęcych w Zachodniej Europie.

Swojego przedstawiciela mieli też w Polsce – nazywał się Petro Stech – po polsku Piotr Stech, który z pochodzenia był Ukraińcem, ale miał polskie obywatelstwo, był adwokatem lubelskim, który bał się o swoje życie, w związku z działalnością tego Zakonu. Spotkał się ze mną i z Tomaszem Budzyńskim, udało nam się z nim spotkać i przekazał nam dużo ciekawych informacji, ale bał się mówić więcej. Mieliśmy zaplanowane kolejne spotkanie, które miało odbyć się w marcu. W dniu tego spotkania, Petro Stech zginął w hotelu w Łucku, w niejasnych okolicznościach. Gdy ginął, w hotelu został wyłączony monitoring, a był to najlepszy hotel w Łucku. Wiadomo, że Stech nie popełnił samobójstwa. Zniknęły jego wszystkie dokumenty:  paszport, portfel, pieniądze, wszystko zniknęło, więc wiadomo, że ktoś był na miejscu. Śledztwo w sprawie jego śmierci zostało jednak błyskawicznie umorzone, a Petro Stech pochowany nazajutrz. Do tego śledztwa, a nawet do oględzin zwłok, nie dopuszczono nikogo z najbliższych, chociaż brat Petra Stecha, jest znanym na Ukrainie prokuratorem. Nie dowiedzieliśmy się od niego więcej, ale los, który spotkał człowieka, z którym rozmawialiśmy przy pisaniu „Niebezpiecznych Związków Andrzeja Leppera”, potraktowaliśmy, jako bardzo poważne ostrzeżenie.

Zakon Rycerzy Michała Archanioła jest bardzo niebezpieczną organizacją, w której jednym z podstawowych praw jest  prawo omerty, mafijnej zmowy milczenia. Jak w mafii sycylijskiej – każdy z członków tego Zakonu zobowiązuje się, że prędzej umrze, niż wyjawi tajemnice działalności Zakonu. Organizacja, która prowadzi szereg działań, także na terenie Polski. Zakon Rycerzy Michała Archanioła, w całej Europie, a także w Kanadzie, przy pośrednictwie podstawionych osób, stał się właścicielem wielu nieruchomości w Polsce. Oczywiście – między Zakonem, a nieruchomościami, podstawiono osoby i pewne spółki, które to spółki, są tak naprawdę własnością najważniejszych przedstawicieli Zakonu Rycerzy Michała Archanioła i ten Zakon chciał, m.in., wykupił nieruchomości w Tatrach, w Kazimierzu nad Wisła czy w Nałęczowie. Wiele hoteli i wiele pensjonatów w Zakopanem i nie tylko, należy do Zakonu Rycerzy Michała Archanioła, bo ci ludzie mieli świadomość, że bardzo wielu Rosjan jeździ do Zakopanego – to jest ulubione miejsce Rosjan w Polsce. „Rycerze” Zakonu chcieli mieć pod pełną kontrolą rosyjskich turystów, którzy tam jeżdżą, dlatego bardzo mocno inwestowali w Zakopanem i wielu innych miejscach. Chcieli nawet wykupić kolejkę na Kasprowy Wierch i Aqua Park, ale do tego nie doszło. Stali się jednak właścicielami wielu nieruchomości w Zakopanem. W książce „Niebezpieczne Związki Andrzeja Leppera” szeroko opisuję działalność tej bardzo niebezpiecznej organizacji, bo tak to trzeba nazwać. 

Druga część wywiadu z Wojciechem Sumlińskim już wkrótce na Telewizjarepublika.pl!

Rozmawiała Lidia Lemaniak

Usunięto obraz.

Lidia Lemaniak, dziennikarka telewizjarepublika.pl oraz Wojciech Sumliński, dziennikarz śledczy, autor książki "Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera"

 

telewizjarepublika.pl

Wiadomości

Putin zaproponował zorganizowanie spotkania z Zełenskim w Moskwie

Polska 2050: zwycięstwo obietnic, porażka w praktyce – nepotyzm i upartyjnienie w SIM Lubelskie

W sieci wrze po ataku na KRS. Internauci: Jeśli stoi za tym Żurek to zagwarantował sobie wyrok

Sędziowie o najściu na KRS: mamy do czynienia z wysokiej rangi urzędnikiem, który łamie prawo

Za nowelizację budżetu zapłacimy wszyscy. Morawiecki ostrzega przed kosztami obsługi długu

Zapraszamy na Gościa Dzisiaj w Republice o godz. 20:15

Robert Bąkiewicz wezwał do przybywania pod siedzibę KRS

"Bodnarowcy" przed siedzibą KRS?

Szymon Bieniuk jak żywa kopia Anii Przybylskiej! Internauci oniemieli na widok uśmiechu

W Szwecji trwa operacja przetransportowania zabytkowego kościoła

Niemiecka prasa i politycy zastanawiają się: czy "nasi chłopcy" powinni zostać wysłani na Ukrainę?

PILNE: Tragiczne zdarzenia w szpitalu w Wejherowie

"Koalicja chętnych" - czyli plan Tuska wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę?

Ciało w gmachu parlamentu! Media spekulują o samobójstwie

Co dalej z F-35? Przez decyzje MON mogą być zagrożone. Reakcja Ameryki!

Najnowsze

Putin zaproponował zorganizowanie spotkania z Zełenskim w Moskwie

Za nowelizację budżetu zapłacimy wszyscy. Morawiecki ostrzega przed kosztami obsługi długu

Zapraszamy na Gościa Dzisiaj w Republice o godz. 20:15

Robert Bąkiewicz wezwał do przybywania pod siedzibę KRS

"Bodnarowcy" przed siedzibą KRS?

Polska 2050: zwycięstwo obietnic, porażka w praktyce – nepotyzm i upartyjnienie w SIM Lubelskie

W sieci wrze po ataku na KRS. Internauci: Jeśli stoi za tym Żurek to zagwarantował sobie wyrok

Sędziowie o najściu na KRS: mamy do czynienia z wysokiej rangi urzędnikiem, który łamie prawo