Gośćmi Marcina Bąka w programie „Wolne głosy” na antenie Telewizji Republika byli dziś: radny warszawskiej dzielnicy Bielany z partii Porozumienie, Jan Strzeżek oraz Piotr Kusznieruk, polityk Lewicy.
Pierwsze pytanie dotyczyło zbliżających się wyborów prezydenckich. Czy to rzeczywiście przesądzone, że II tura będzie starciem Małgorzaty Kidawy-Błonskiej z obecnym prezydentem, Andrzejem Dudą?
-Wydaje mi się, że w trakcie kampanii pan Robert Biedroń będzie zyskiwał, zapewne kosztem środowisk konserwatywnych. Kosztem Kidawy-Błońskiej, ale myślę, że nie kosztem Kosiniaka-Kamysza- stwierdził Piotr Kusznieruk z SLD.
– Jako samorządowiec patrzę uważniej na kandydatów, którzy w swoim politycznym CV mają również doświadczenie w samorządzie. Takim kandydatem jest niewątpliwie Robert Biedroń. Pozwoliłem sobie przejrzeć jego dokonania z czasów, gdy był prezydentem Słupska i wypadają one blado- ocenił Jan Strzeżek.
– Porównałem jego zobowiązania z kampanii samorządowej w 2014 r. z tym, co z nich udało mu się zrealizować. W skali szkolnej Robert Biedroń albo dostałby dwójkę na szynach, albo nie zdałby do następnej klasy. Później miał okazję sprawdzić się jako polityk ogólnopolski. Obiecał, że nie przyjmie mandatu europosła, potem, że złoży mandat, kiedy wystartuje do Sejmu. Wydaje mi się, że Robert Biedroń jest konsekwentny: jak obieca- na pewno tego nie zrobi-podsumował warszawski radny.
Drugie pytanie dotyczyło „nowej strefy relaksu” w stolicy.
– Ja się całkowicie zgadzam z ideą przedstawioną przez przedstawiciela SLD. Takie miejsca powinny powstawać, ale musimy zadać sobie pytanie, czy to jest dobrze wykonane. Jako warszawski radny pozwolę sobie być recenzentem dokonań prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Otóż pan Rafał Trzaskowski mówi, że rząd zabiera mu pieniądze, że samorząd jest teraz w trudnej kondycji finansowej, mimo iż budżet Warszawy jest najwyższy w historii. Tymczasem prezydent przeznacza pieniądze na następujące rzeczy: w grudniu otworzył plażę na warszawskiej Białołęce, zsa 100 tys. zł, latem- tzw. trefę relaksu, europalety za prawie milion-przypomniał Strzeżek.
– Za ponad 30 tys. też „strefa relaksu”, tylko w skali mikro, na skrzyżowaniu jednej z najbardziej ruchliwych ulic w stolicy. Dalej: ekologiczne stado kóz, prawie 100 tys., większość zwierząt, niestety, zdechła. Akcje społeczne organizacji LGBT o tym, jak bezpiecznie uprawiać seks po narkotykach za prawie 7 mln zł. Gdybyśmy teraz to wszystko podliczyli, wychodzi prawie 8 mln złotych. Trzaskowski podczas kampanii wyborczej zapowiadał, że wdroży program 100 zł miesięcznie na zajęcia dodatkowe dla każdego ucznia. Gdyby, zamiast zmarnować te 8 tys. zł przeznaczył je przynajmniej na realizacje częściowe albo pilotażowe tego programu, to kilka tysięcy dzieci mogłoby mieć przez rok dodatkowe zajęcia opłacone przez miasto. Tak jak zgadzamy się z ideą, tak przykład warszawskiego samorządu pokazuje, że wykonanie może być bardzo dalekie od tej idei.- podkreslił
W rozmowie poruszono także temat wpisu rzecznik SLD, Anny Marii Żukowskiej, która w skandaliczny sposób skomentowała śmierć sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
-Możemy się różnić w kwestiach politycznych, ale istnieje pewne poczucie dobrego smaku-ocenił redaktor Marcin Bąk, który najpierw poprosił o komentarz Piotra Kusznieruka.
–- Każdy ma inną wrażliwość, a osobach zmarłych nie pisze się w ogóle lub pisze się dobrze. Obrona tego nie ma sensu, mogę tylko powiedzieć, że znam panią Żukowską i mogę powiedzieć tylko, że może nie wykazała się wrażliwością, ale nie miała nic złego na myśli- przekonywał polityk.
– Niestety, ciężko nawet udawać, że pani Żukowska nie miała nic złego na myśli. Tweet podły, słowa hańbiące,a pani Żukowska jest rzecznikiem, czyli „ustami” klubu parlamentarnego. To nie jest przypadkowy poseł czy radny trzeciego szeregu. Usta klubu parlamentarnego, który nosi na sztandarach tolerancję i szacunek dla ludzi, piszą na Twitterze, że to „klątwa dublerów”. Podłe. A pani Żukowska cały czas nie przeprosiła- podkreślił Strzeżek.