"Każda praca uszlachetnia? Bzdura!" - to hasło billboard\' ów ze zdjęciem m.in. strażnika miejskiego, które pojawiły się w stolicy i mają reklamować warszawską uczelnię. Strażnikom miejskim kampania się jednak nie podoba, dlatego, jak zapowiedziała Monika Niżniak, rzeczniczka Straży Miejskiej w Warszawie, rozważane jest "podjęcie kroków".
"We wrześniu rozpoczęliśmy nową kampanię reklamową szkoły(…). Jej twarzami są przedstawiciele kontrowersyjnych, ciężkich fizycznie lub mało perspektywicznych zawodów. Postaciom towarzyszą znane powiedzenia dotyczące pracy i pieniędzy" - poinformowała na swojej stronie Warszawska Szkoła Reklamy.
Straż miejska rozważa pozew
Jednak nie wszystkim przedstawionym na plakatach, spodobała się kampania stołecznej uczelni. - Sami widzieliśmy billboardy, poza tym wpływają do nas maile od mieszkańców Warszawy, którzy negują założenia kampanii - powiedziała Monika Niżniak, rzeczniczka Straży Miejskiej m.st. Warszawy. Jak dodała, instytucja w której pracuje "nigdy nie godziła się na to, by ktoś deprecjonował rolę, jaką pełnią warszawscy strażnicy".
Komendant straży miejskiej w Warszawie, Zbigniew Leszczyński, jak tylko dowiedział się o sprawie, zlecił jej przeanalizowanie prawnikom. Jeśli ci uznają, że kampania to "działanie na szkodę instytucji", straż - jak dziś zapowiada lakonicznie - "podejmie odpowiednie kroki".
"Najdelikatniej mówiąc, kampania wywołuje niesmak"
- Najdelikatniej mówiąc, kampania wywołuje niesmak. Przykre jest to, że uczelnia poprzez tego typu działania, czyli ośmieszanie pewnych grup zawodowych, chce uzyskać wymierne korzyści. Ja nie czuję się człowiekiem gorszej kategorii dlatego, że jestem funkcjonariuszem straży miejskiej. Wręcz przeciwnie, jestem dumna z tego, że noszę mundur - podkreśliła Niżniak.
Jak dodała rzeczniczka Straży Miejskiej m.st. Warszawy, problem polega także na tym, że "uczelnia uderza w grupę zawodową, która realizuje zadania publiczne i stoi na straży porządku publicznego".
Część internautów oburzona
Na facebook'owym profilu warszawskiej uczelni również rozgorzoła dyskusja. Część internautów negatywnie odniosła się do kampanii, pisząc, że "stygamtyzuje ona niektóre zawody".
"Kampania nie stygmatyzuje zawodów. Z całą pewnością jest pełno ludzi, którzy od dziecka marzą o tym, żeby pracować w służbach mundurowych. Wiemy, że polscy budowlańcy, to często eksperci robiący karierę na całym świecie. Zdajemy sobie sprawę, że za granicą często zaczyna się od zmywania naczyń. To wszystko jest jasne. My natomiast pokazujemy ludzi, którzy nie są zadowoleni z wykonywania tych zawodów. Oczywiście wiemy, że można być wysoko postawionym managerem i również szczerze nienawidzić swojej pracy. Wybraliśmy jednak inne stanowiska - te których jest najwięcej w ogłoszeniach i które są najłatwiej osiągalne dla młodych. Fakt, że wygląda to może trochę stereotypowo, ale uważamy, że dzięki temu wzmacniamy przekaz kampanii i pewnie dlatego teraz o tym dyskutujemy" - tak na zarzuty odpowiedziała szkoła na FB.
Szkoła przyznaje się do błędu
Po wyraźnym oburzeniu, które wyraziła straż miejska, Warszawska szkoła Reklamy przyznała się do błędu. Prezes zarządu uczelni, Artur Waczko, stwierdził, że za kampanię odpowiada agencja reklamowa, którą stworzyli wychowankowie szkoły. Ci nie przedstawili do zatwierdzenia ostatecznej wersji billboardu ze strażnikiem miejskim, mimo że "na etapie zatwierdzania strategii kampanii oczywiste było, że wszelkie oznaczenia mające odniesienie do straży miejskiej, muszą z plakatu zniknąć".
- Dlatego podjęliśmy decyzję o natychmiastowym usunięciu billboardu z warszawskiego metra. Co nie znaczy, że wypieramy się całej kampanii - stwierdził prezes zarządu uczelni.