- Kłamstwo w PO jest metodą polityczną i widać to najdokładniej na makabrycznych kłamstwach Ewy Kopacz na temat katastrofy smoleńskiej. Istotne jest to, że taki proceder psuje państwo i debatę publiczną, bo nie można prowadzić debaty z partią, która systemowo kłamie. Szkoda na to czasu - powiedział w programie "Chłodnym okiem" publicysta Adrian Stankowski.
- Rzecznik PO sobie nagrabił, bo w programie prowadzonym przez Michała Rachonia powołał się na rozmowę ze swoim proboszczem, który miał być entuzjastycznie nastawiony do przyjmowania uchodźców, ale okazało się, że ks. Hieronim poczuł się dotknięty, w ogóle nie rozmawiał o tym z Grabcem i to wszystko przez rzecznika zostało wymyślone - mówił Adrian Stankowski.
- Interesujące jest to, bo wpisuje się to w pewien ciąg. W minionym tygodniu dowiedzieliśmy się bowiem, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz kłamała twierdząc, że nie miała pojęcia, co robią urzędnicy w ratuszu, a osobiście brała w tych decyzjach udział. Już nawet izraelskie gazety piszą o tym, że prezydent Warszawy odzyskała kamienicę wyzyskaną przez szmalcowników. To naprawdę jest wstyd i szkodzi Polsce. Kłamstwo w PO jest metodą polityczną i widać to najdokładniej na makabrycznych kłamstwach Ewy Kopacz na temat katastrofy smoleńskiej - zauważył publicysta. - Ważne jest to, że taki proceder psuje państwo i debatę publiczną, bo nie można prowadzić debaty z partią, która systemowo kłamie. Szkoda na to czasu - dodał Stankowski.