Stankiewicz: Sądy w Polsce umożliwiają fałszerstwa wyborcze!
Dzisiejszym gościem Adriana Stankowskiego była Ewa Stankiewicz, która przedstawiła problem fałszerstw wyborczych. – Burmistrz nie może organizować wyborów samego siebie. Mamy 95 proc. pewności, że te wybory zostaną sfałszowane. Taki burmistrz ma w rękach konkretną władze, konkretne pieniądze. Wierzę w ludzi, ale ten system prowokuje do fałszerstw – powiedziała dziennikarka „Gazety Polskiej”.
Problem leży we władzy samorządowej. – W Polsce mamy udzielne księstwa. To często para-mafijne powiązania, grupy wpływów, interesów, siatki zasilania pieniędzmi. Są prezydenci, którzy mają po 5 kadencji na koncie Organizacja wyborów powinna spocząć w innych rękach niż Ci, którzy startują w wyborach. To nie jest proste, ale jest parę wyjść. Można zlecać organizację krzyżowo podmiotom w ramach tego samego okręgu innym podmiotom. Nie chcę podpowiadać konkretnych rozwiązań – burmistrz nie może organizować wyborów burmistrza, a tak jest w Polsce. Chciałabym zwrócić uwagę na pewien drobiazg, który ma kolosalne znaczenie. Natychmiast po zliczeniu głosów i podpisaniu protokołów – ten protokół musi znaleźć się w internecie, jak również kopia elektroniczna wprowadzona do komputera. Dlaczego to ważne? To ma gigantyczne znaczenie – utrudni to fałszerstwo wyborcze na poziomie systemu komputerowego. Takie fałszerstwa mają miejsce, można centralnie sterować wyborami – dodaje Ewa Stankiewicz.
"Krajowe Biuro Wyborcze to rzecz niereformowalna"
– To, że najmniejszy, najbardziej podstawowy protokół zostanie zawieszony w internecie, a także kopia wprowadzona do komputera, bo często okazywało się, że ktoś się pomylił przy wprowadzaniu wyniku do komputera. To trzeba sprawdzać na wszystkich poziomach. Ten drobny ruch utrudni fałszowaniu wyborów na podstawowym poziomie. Mając kopię elektroniczną możliwą do zweryfikowania, wprowadzone dane, z wyników do komputera, za pomocą prostej nakładki możemy sami obliczyć wyniki wyborów i skontrolować, czy na jakimś poziomie nie zadziałali fałszerze – zauważa rozmówczyni Adriana Stankowskiego.
Czy problem może leżeć po stronie instytucji kontrolującej wybory? – Krajowe Biuro Wyborcze to rzecz niereformowalna i niekontrolowana. Prezydent, gdy doszedł do władzy podziękował KBW, nie wiem za co, bo to ludzie skompromitowani. W ostatnich wyborach 18 proc. głosów był nieważny. To dużo więcej niż średnia europejska. Przejdźmy też do prawnego aspektu sprawy – fałszerstwo wyborcze powinno być surowo karane. To muszą być realne kary, w krajach europejskich to jedne z największych kar jakie są, w Polsce to fikcja. Rozprawy najczęściej kończą się stwierdzeniem, że była to mała szkodliwość społeczna. W praktyce nigdy się nie zdarzyło, żeby sądy wydały zgodę przewiezienia głosów w jedno miejsce, żeby zliczyć je na poziomie np. okręgowym. Część odpowiedzialności, że w Polsce fałszuje się wybory spada na sądy, które umożliwiają te fałszerstwa – stwierdza Ewa Stankiewicz.
Problemy stanowiły również listy wyborcze. – Dlaczego tak trudno stworzyć centralny spis wyborców? Wtedy zniknąłby wielki problem. Powinien powstać wielki, ogólnopolski spis wyborców. Jest się odhaczonym i nie ma szans, żeby zagłosować dwa razy, albo zagłosował ktoś zmarły. Mamy wszystkie bazy danych, mamy informacje w urzędach. Część z tych rzeczy to rzeczy oczywiste i nie trudne do zrobienia, natomiast boję się, że próbuje zrobić się gąszcz postulatów nie do spełnienia, które są przesuwane z miesiąca na miesiąc. Wybory zbliżają się, a problemy pozostają – zakończyła Ewa Stankiewicz.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Giertych chce pozwać Sośnierza. Mocna odpowiedź: „Grozisz sądem i zniesławiasz ludzi, za to, że powtarzają fakty?”