W 25. rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik napisał na łamach swojego dziennika artykuł zatytułowany "Wykorzystaliśmy szansę daną przez historię". Portal Telewizja Republika poprosił prof. Jadwigę Staniszkis o komentarz do tego tekstu.
Na łamach "Gazety Wyborczej" Michnik napisał m.in., że "Ludzie opozycji szli do Okrągłego Stołu w przekonaniu, że trzeba respektować realia w taki sposób, by móc je odmienić. Ludzie władzy chcieli wszystko zmienić tak, by wszystko pozostało po staremu".
Jednak zdaniem prof. Staniszkis "tamten manewr (Okrągły Stół, przyp. red.) polegał na podzieleniu się odpowiedzialnością przy otrzymaniu bardzo niewielkiej kontroli. Jeszcze przed samym Okrągłym Stołem nie raz pisałam, analizując kontekst schyłku kominizmu, że opozycja idzie na zbyt duże ustępstwa wobec władzy. W następstwie tych ustępst doprowadzono do koncesjonowanych wyborów, potem doszło do niszczenia akt w MSW i nigdy nie rozliczono ludzi komunistycznego aparatu, a od połowy lat 80. trwało uwłaszczanie się komunistów na majątku państwowym. Ci, którzy za czasów PRL byli wysoko, są wysoko również dziś".
W swoim tekście Michnik krytukuje tych, dla których Okrągły Stół był jedynie spektaklem betonującym układ.
Napisano wiele kłamstw i bredni na temat "zmowy Okrągłego Stołu", "zdrady w Magdalence" czy też "porozumienia czerwonych z różowymi". Rzadko kiedy opinie cywilizowanego świata, a także samych Polaków, co potwierdzają ostatnie badania, tak różnią się od opinii zacietrzewionych polityków i publicystów w Polsce - pisze redaktor naczelny "GW".
Tymczasem prof. Staniszkis nie ma wątpliości, że rozmowy okrągłostołowe były w dużej mierze ustawione.
- Reaktywowana pod koniec lat 80. "Solidarność" nie była ruchem z początku tamtego dziesięciolecia. Prawdziwych działaczy "S" odsunięto, a powyciągano "z kapelusza" zupełnie nowe osoby - powiedziała Staniszkis.
Zdaniem Michnika "Okrągły Stół to moment, gdy rozpoczęła się wielka transformacja Polski. Od państwa satelickiego do państwa suwerennego; od gospodarki niedoboru do gospodarki rynkowej; od dyktatury do demokracji, gdzie wszystkie prawa człowieka są respektowane".
Prof. Staniszkis jest odmiennego zdania. Sądzi, że podczas negocjacji "elity intelektualne "Solidarności" spełniły tyko rolę parasola nad reformami. Nie wprowadzano ich w duchu dialogu społecznego - dyskutowano o nich nie ze społeczeństwem, ale z aparatem komunistycznym". - Kolejne kroki tej sekwencji były często wręcz antyrozwojowe - tłumaczyła.
Dodała, że unikniętoby dziś tylu dwuznaczności okresu transformacji, gdyby przeprowadzono ją na wzór Węgier, gdzie pierwsze wybory parlamentarne po upadku komunizmu nie były koncesjonowane, ale odbyły się w normalnym trybie.
Na koniec powiedziała, że wobec problemów, z jakimi w tej chwili boryka się nasze społeczeństwo, w tym również związkowcy z "Solidarności", przyjmowanie przez Michnika roli "brokera historii" jest śmieszne.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie