- Narracja dokonana tuż po katastrofie smoleńskiej, przez stronę rosyjską jest dotychczas obowiązującą - mówił Mariusz Staniszewski z tygodnika "Do Rzeczy". Jak tłumaczył, moment analizowania tematu katastrofy w Parlamencie Europejskim jest bardzo niekorzystny, ze względu na trwającą w Polsce kampanię wyborczą.
- Bardzo nieszczęśliwy jest termin wywołania tematu katastrofy smoleńskiej w czasie kampanii wyborczej - mówił Staniszewski. Jak argumentował, w obecnej sytuacji temat jest "skażony", ponieważ zagraniczni politycy nie chcą zajmować mocnego stanowiska w tak kontrowersyjnym dla Polaków temacie, na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi. - Byłoby to znacznie mocniejsze, gdyby nie termin - dodał. Z publicystą nie zgodził się dziennikarz Mariusz Surmacz, który podkreślił, że "wybory w tej chwili odbywają się w Polsce, a nie w Brukseli".
Temat WSI jest dla Komorowskiego wygodny
Goście Michała Rachonia komentowali tez słowa prezydenta Komorowskiego dotyczące likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. - Jeśli on wie co mówi, to zamyka oczy na wiele przestępstw (...) dokonywanych nie w interesie państwa - podkreślił Staniszewski, odnosząc się do działań WSI. - Na pewno nie można odmówić odwagi prezydentowi Komorowskiemu (...) bo stanął w obronie struktur, które popełniają przestępstwa - podsumował Surmacz. Jak dodał, pytanie brzmi "skąd ta odwaga się wzięła".
- Temat WSI jest dla Komorowskiego dość wygodny, bo po drugiej stronie pojawia się osoba Antoniego Macierewicza - tłumaczył Staniszewski. Jak dodał, Macierewicz jest "osoba nielubianą i nieszanowaną". - Jeśli dyskusja toczy się pomiędzy Macierewiczem i Komorowskim, to jest to dla Bronisława Komorowskiego bardzo wygodne - podsumował.
Czytaj więcej:
Macierewicz: Prezydent kłamie ws. aneksu WSI. Nie chce przyznać, że go zna