Kardynał Kazimierz Nycz stał się obiektem krytyki środowisk około-KODowskich. Metropolita Warszawski został upomniany przez opozycyjny „autorytet” - Jacka Żakowskiego – że nie wspiera przedsięwzięcia, które w internecie zyskało już trafne określenie „ciamajdanu”. Do grona krytykantów dołączyła też Katarzyna Lubnauer. Opozycja chce zatem - wzorem stalinowskim - uderzać w Kościół, z którym ma nie po drodze.
Kardynał Nycz krytycznie odniósł się do faktu koczowania posłów w Sejmie w czasie Świąt Bożego Narodzenia. - Święta są tak wielką i święta sprawą, że jeżeli nie ma zupełnie jakichś nadzwyczajnych powodów, żeby nie można było przerwać tego bycia w Sejmie na czas świąt, to osobiście myślałbym, że to się powinno przynajmniej zawiesić. Dlatego, że to jest w jakimś sensie przeciwko tym świętom – mówił Metropolita Warszawski.
Nie spodobało się to środowiskom KOD-owskim, w tym Jackowi Żakowskiemu, który postanowił kardynałowi wyłożyć, jakie zachowanie byłoby bardziej „po chrześcijańsku”.
- Czy Eminencja naprawdę nie jest – jak biskup Pieronek – zbulwersowany tym, ze nowa władza nie przestrzega prawa i że rząd założył sobie, że Trybunał Konstytucyjny ma zniknąć”? - pytał dalej Żakowski.
Dziś posłanka .N Katarzyna Lubnauer stwierdziła, że słowa kardynała to nieporozumienie.
Okres świąteczny sprzyjał niewątpliwie temu, aby opozycja wyszła z odwieczną próbą podziału duchowieństwa na "nasze" i "ich". Brakuje głośnych haseł o "rozpolitykowaniu" kleru, z którym nie jest opozycji po drodze.
Opozycja forsuje, nie od dziś, wizję własnego kościoła, na własnych zasadach, kierując się zasadą podwójnych standardów. Nasilają się jednak działania uderzające w Kościół katolicki i wiarę chrześcijańską – tworzy się „dekalogi”, napomina hierarchów duchownych, wspierając jednocześnie własnych „księży-patriotów”. Widać w tym wprawną rękę wielu towarzyszy, którzy dziś maszerują ramię w ramię z opozycją walcząc o odebrane apanaże.