Nie da się ukryć, że głównym filarem polityki prorodzinnej jest program „Rodzina 500 +”. Tak dużego programu społecznego w całej III RP ze świecą by trzeba by było szukać. Mało kto pamięta, że państwo dla części obywateli do zaproponowania ma jeszcze jedno świadczenie – „becikowe”. Wsparcie to zostało wprowadzone za pierwszego, koalicyjnego rządu Prawa i Sprawiedliwości i początkowo było miłym prezentem dla świeżo upieczonych rodziców. Za rządów PO i PSL wprowadzono pewnie zmiany, przez które otrzymanie 1000 zł zapomogi to prawdziwa walka z urzędniczą machiną.
Obecnie becikowe może otrzymać rodzina, w której przychód nie przekracza 1922 zł netto na osobę. Łatwo więc wyliczyć, że „becikowe” otrzyma 3 osobowa rodzina z miesięcznym budżetem nieco poniżej 6 tysięcy złotych „na rękę”, w przypadku rodzin 4 i 5 osobowych będzie to odpowiednio około 8 i 10 tysięcy. Myślę, że beneficjentów „becikowego” można nazwać dolną granicą klasy średniej.
Szkopuł, jak zwykle, leży w rozbuchanej biurokracji. Jeżeli członek rodziny dokonał zmiany pracy lub ma różne dochody, to najpierw musi udowodnić ile zarobił w ostatnim roku podatkowym (czyli jeżeli dzisiaj urodzi mi się dziecko, to muszę wykazać zarobki w roku… 2015), a dopiero później zaprezentować dochód bieżący. Skoro kluczowe są aktualne dochody – po co udowadniać dochody sprzed dwóch lat? Na litość boską nie wiem. Abstrahując już od faktu, że to urzędy (wydający zasiłek MOPS/ Urząd Gminy i kontrolujące dochód ZUS/Urząd Skarbowy) między sobą powinny przekazać informacje o zarobkach, bez żadnego działania ze strony obywatela.
Suma sumarum, po zmianach zaproponowanych przez słusznie minioną władzę, załatwienie becikowego to cała masa papierologii. Osobiście znam wiele rodzin, które z becikowego zrezygnowały, cała walka z biurokracją okazała się nie warta świeczki. Pozostaje zadać sobie pytanie – czy państwo celowo utrudnia uzyskanie tego świadczenia, by jak najwięcej pieniędzy zostało w budżecie? Jeśli tak to może należy te świadczenie nadzwyczajnej zlikwidować. Bo albo te rezerwy są, albo ich nie ma. Jeśli są to należy ułatwić do nich dostęp, zamiast zniechęcać.
Sam jakiś czas walczyłem z „becikowym”. Raz nawet zadzwoniłem po poradę na infolinię Urzędu Skarbowego. W słuchawce usłyszałem, że muszę cierpliwie poczekać, bo przede mną jest 97 oczekujących…