– Sprawa jurnego Stefana przykryła absolutnie wszystko. To afera zwyczajnie obrzydliwa. Grzegorz Schetyna, gdy został przewodniczącym, bardzo szybko wysłał sygnał do Stefana Niesiołowskiego, że ten nie będzie brany pod uwagę na listach wyborczych. Jestem ciekawy czy to związku z jego grzechami z przeszłości – powiedział publicysta Piotr Gociek, który był gościem red. Emilii Pobłockiej w Telewizji Republika.
Na początku rozmowy publicysta skomentował sprawę słynnych taśm Kaczyńskiego.
– To była noc grozy – mówił z ironią Piotr Gociek. – Ja kładłem się spać spokojny. Jak zobaczyłem na Twitterze, że chodzi o Srebrną to zacząłem się śmiać. (...) – Na następny dzień śmiech był jeszcze głośniejszy. (...) „Gazeta Wyborcza” i Platforma Obywatelska mogą liczyć na wypróbowanych sojuszników. „Rzeczpospolita” postanowiła poświęcić aferze więcej miejsca niż „GW”. TVN24 również dołączył do tego grona. Co ciekawe „Puls Biznesu” i „Dziennik Gazeta Prawna” nie zajęły się tą sprawę jakoś szczególnie. W środę pojawiły się tylko krótkie komentarze – podkreślił publicysta.
– Żadnych dowodów na popełnienie przestępstwa nie ma. Żadnych obelg tam nie ma. Żadnych rujnujących postać Kaczyńskiego faktów nie ma – wymieniał. – Już we wtorek po południu zaczęło to się zmieniać w farsę. Jak „Wyborcza” zaczęła ogłaszać, że ma kolejne „sensacje” to farsa jeszcze bardziej się powiększyła.
Piotr Gociek odniósł się do seksafery ze Stefanem Niesiołowskim.
– Sprawa jurnego Stefana przykryła absolutnie wszystko. To afera zwyczajnie obrzydliwa. Grzegorz Schetyna, gdy został przewodniczącym, bardzo szybko wysłał sygnał do Stefana Niesiołowskiego, że ten nie będzie brany pod uwagę na listach wyborczych. Jestem ciekawy czy to związku z jego grzechami z przeszłości. Pierwsza strona „Faktu” i czytamy: „to nie ja. Proszę zapytać...”. No i dziennikarze już zapytali CBA – przypomniał publicysta.
Na koniec Gociek skomentował przepełnioną naftaliną wypowiedź Kopacz o dinozaurach.
– Ewa Kopacz jednym krótkim zdaniem jest w stanie przenieść uwagę opinii publicznej na swoją osobę, niczym Ryszard Petru. Liderzy partyjni powinni się modlić, żeby ich podwładni nie powiedzieli niczego ośmieszającego.