- Było wielu niedowiarków, którzy twierdzili, że komisja ugrzęźnie na lata w postępowaniach, natomiast po 2 miesiącach wiele nieruchomości o wartości wielu milionów złotych wraca do miasta - powiedział w TV Republika rzecznik komisji weryfikacyjnej, Oliwer Kubicki. Dzisiaj komisja zajmie się sprawą nieruchomości przy ul. Poznańskiej 14.
Dziś komisja weryfikacyjna zajmie się sprawą nieruchomości przy ul. Poznańskiej 14.
- To jest pierwsza z tych nieruchomości, gdzie mamy mechanizm, który doprowadził do wielkiego nieszczęścia ludzi. Mechanizm był dość prosty i nie dałoby się go zastosować, gdyby nie bierność stołecznych urzędników. Pewien znany mecenas odnalazł w USA osobę o nazwisku takim, jak przedwojenni właściciele kamienicy [Włodawer – red.]. W 2007 r. pojawia się osoba, która podaje się za spadkobiercę, sąd w 2 miesiące - nie badając dokładnie sprawy - stwierdza, że to jedyny spadkobierca przedwojennej rodziny. Nieprzypadkowa jest tutaj rola pewnego znanego adwokata - powiedział Kubicki.
- W sprawie orzeka ten sam sędzia, który znany jest z innych spraw reprywatyzacyjnych. Ten sędzia potwierdza, że jedynym spadkobiercą jest Włodawer ze stanów Zjednoczonych. Mamy już wtedy rozpoczęty proces reprywatyzacyjny. Mecenas powołuje się na kodeks Napoleona, a miasto nie reaguje, choć w myśl kodeksu Napoleona, po 30 latach, gdy nie zgłaszają się spadkobiercy, nieruchomość przechodzi na poczet miasta. Gdyby podjęto działania ze strony ratusza, nie skrzywdzono by tylu ludzi - tłumaczył rzecznik komisji weryfikacyjnej.
- Dzisiaj osoby z tej kamienicy będą świadkami, ale będą tam także strony - właścicieli lokali, którzy przeżyli koszmar tej reprywatyzacji. Była spółka – Fenix/Jowisz - która nabywała kamienicę, podwyższała czynsze, były przypadki odcinania prądu, ogrzewania, chciała wypędzić lokatorów. Ta spółka przejawia się w wielu z ok. 200 spraw, które wpłynęły do departamentu obsługującego komisję weryfikacyjną - zaznaczył Oliwer Kubicki.
Kubicki dodał, że siedziba spółki Fenix znajduje się w kamienicy przy Noakowskiego, w tzw. kamienicy Waltzów. - To spina klamra całą aferę reprywatyzacyjną – powiedział rzecznik komisji.
- Było wielu niedowiarków, którzy twierdzili, że komisja ugrzęźnie na lata w postępowaniach, natomiast po 2 miesiącach wiele nieruchomości o wartości wielu milionów złotych wraca do miasta.