To nie jest przypadek, że właśnie dzisiaj niektórzy prokuratorzy z Krakowa puścili w świat wiadomość, że chamstwo pod Wawelem jest bezkarne. Że blokowanie przyjazdu Jarosława Kaczyńskie i to w towarzystwie wysokich funkcjonariuszy państwa (np. wicemarszałka Sejmu)w drodze do grobu brata i bratowej, obrzucanie wyzwiskami oraz budowanie atmosfery nienawiści i agresji społecznej (podkreślam: społecznej!), że wszystko to jest dozwolone. Właśnie dokładnie w rocznicę Katastrofy Smoleńskiej, 10 kwietnia, ukazuje się komunikat, że nie mamy do czynienia z chamstwem, obrażaniem ludzi, napaścią na funkcjonariuszy państwa, ale ze zwykłą – dezaprobatą - pisze Leszek Sosnowski szef Wydawnictwa Biały Kruk i miesięcznika "WPIS".
Z tego należy wnosić, że dezaprobata nie ma granic, że można się posuwać do najgorszego zachowania, jeżeli tylko chce się wyrazić negatywne oceny lub lekceważenie. Droga dla chamstwa została utorowana, ordynarni otrzymali sygnał: spokojnie działajcie, jesteście bezkarni. Ludzie wysyłający takie sygnały nie są chyba świadomi tego, co czynią, bo już podczas poprzednich blokad auta z Jarosławem Kaczyńskim blisko było fizycznej konfrontacji, ulicznej bijatyki. Ludzie prezentujący obóz patriotyczny nie pozostaną przecież bezczynni, między obu stronami iskrzy coraz bardziej. Zamiast spacyfikować zagrożenie, ktoś tu dolewa oliwy do ognia.
Czy śledczy i prokuratorzy zapłacą za akcje policji dążącej coraz większymi siłami do utrzymania spokoju? Czy odpowiedzą za ewentualne ofiary? Napięcie jest eskalowane i nie zmaleje tylko poprzez coraz bardziej wycofane i koncyliacyjne postawy polityków pisowskich. Wystarczy tam być na miejscu, by to zrozumieć. „Jeżeli nie ma kto wymierzać sprawiedliwości, to zrobimy to sami!” – takie głosy padały podczas ostatniej rozróby. A może właśnie o to chodzi? Można bez końca nawoływać „nie dajmy się sprowokować”, ale nerwy kiedyś każdemu puszczą, zwłaszcza w obliczu braku reakcji ze strony wymiaru sprawiedliwości.
Nie wiem kogo i jak przesłuchiwała krakowska prokuratura, być może jacyś świadkowie sami zgłosili się do niej na ochotnika, by świadczyć jak trzeba. Śledczy jednak nie powinni opierać się na takim byle jakim materiale dowodowym. Nim wydadzą decyzję powinni byli sami udać się (to ich psi obowiązek!) na poprzednie rozróby, powinni też pójść dziś, ale także najbliższego 18-go, na i pod Wawel, by zobaczyć oraz posłuchać, co się tam dzieje; jeśli zaś i wtedy ocenią, że widzieli tylko wyrazy normalnej dezaprobaty, to powinni zostać skierowani przez przełożonych najpierw na badanie wzroku i słuchu, a potem na zielona trawkę. Nie mają bowiem prawa pracować w wymiarze sprawiedliwości ludzie, dla których sprawiedliwość jest funkcją upodobań politycznych. Tak durne twierdzenie, że Jarosław Kaczyński podczas wizyty na Wawelu jest osobą prywatną, a nie publiczną, tylko podgrzewa atmosferę. Osoba publiczna się jest albo nie. Rozumując tak, jak krakowski prokurator, można równie dobrze twierdzić, że złodziej jest tylko złodziejem wtenczas, gdy kradnie, potem już nie. Poza tym gdyby Jarosław Kaczyński nie był osoba publiczną, to nikt by się nim nie zainteresował, nie tylko pod Wawelem. Ktoś tu usiłuje robić wodę z mózgu obywatelom. Jak zwykle.
Sądzę, że prezes Jarosław Kaczyński nie powinien wjeżdżać na Wawel autem, lecz udać się tam pieszo. W ochronie wspominanych tu śledczych, którzy tym sposobem w mgnieniu oka staną się świadkami oskarżenia, nie obrony.
Leszek Sosnowski
Autor jest wieloletnim prezesem Białego Kruka, autorem i redaktorem ponad stu książek, autorem ponad tysiąca esejów i artykułów, zasłużonym działaczem kultury i obozu patriotycznego. Artykuł ukazał się na stronie www.bialykruk.pl
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?