Snowden nie chce już rosyjskiego azylu, woli wrócić do USA
Przebywający w Rosji Edward Snowden, b. współpracownik Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) ścigany przez USA chciałby wrócić do ojczyzny – powiedział w Moskwie jego adwokat Anatolij Kuczerena.
– Przemyślał to. Bardzo pragnie wrócić i robimy co się da, żeby to zrealizować – powiedział Kuczerena dziennikarzom.
Obrona Snowdena, która w zeszłym roku uzyskała dla niego zezwolenie na trzyletni pobyt w Rosji, obecnie pracuje nad "uregulowaniem kwestii prawnych" dotyczących możliwości powrotu Snowdena do USA. Według Kuczereny dotąd udało się uzyskać obietnicę prokuratora generalnego USA, że jeśli Snowden wróci, nie zostanie skazany na karę śmierci.
Władze USA chcą za ujawnienie tajnych informacji o masowej inwigilacji obywateli USA, jak i obcokrajowców, w tym liderów państw sojuszniczych, wytoczyć Snowdenowi proces o zdradę.
W Rosji w oczekiwaniu na decyzję 31-letni Snowden "chodzi na kursy, podróżuje, zwiedza muzea", oczywiście z uwzględnieniem "środków bezpieczeństwa" – powiedział Kuczerene, dodając, że Amerykaninowi towarzyszą ochroniarze.
Promocja książki
Prawnik zaprezentował napisany przez siebie thriller polityczny "Wriemia spruta" (Czas ośmiornicy). Jej bohater przypomina Snowdena, chociaż autor zaznacza w przedmowie, że wszelkie zbieżności z prawdziwymi postaciami są wyłącznie przypadkowe.
Książka opowiada o przygodach amerykańskiego specjalisty komputerowego Joshuy Colda, poszukiwanego przez Stany Zjednoczone, który spędza trzy tygodnie w strefie tranzytowej lotniska Szeremietiewo w Moskwie w oczekiwaniu, że Rosja udzieli mu azylu politycznego. Kuczerena zapowiedział wydanie jeszcze dwóch części książki, zatytutowanych "Dzieci Kaina" i "Pocałunek Judasza".
Snowden w 2013 roku uciekł z USA do Hongkongu, a stamtąd udał się do Rosji, gdzie uzyskał czasowy azyl a potem zgodę na trzyletni pobyt, do 1 sierpnia 2017 r. Na początku grudnia uhonorowany został nagrodą Right Livelihood Award, zwaną alternatywnym Noblem
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Snowden może zostać w Rosji kolejne trzy lata