W najnowszym odcinku Ewa Stankiewicz m.in. wraca do sprawy belgijskiego przedsiębiorcy, który został oszukany w Polsce i od 5 lat boryka się z polskim wymiarem sprawiedliwości, dochodząc słuszności swojej sprawy.
Tom Dierick: Kiedyś pracowałem w amerykańskiej firmie handlowej, która otworzyła swoją filię w Polsce. Później otworzyłem własne przedsiębiorstwo. Handlowałem tworzywami sztucznymi.
BEZKARNOŚĆ
W kwietniu 2012 roku zostałem oszukany przez Aleksandra Kowalczyka (Polak) i Pawła Szpilskiego (Białorusin), u których zamówiłem 100 ton propelinu z przedpłatą. Gdy dokonałem przedpłaty, panowie twierdzili, że nie zamówiłem 100 ton lecz 200, domagając się przy tym kolejnych pieniędzy. Zrozumiałem, że zostałem oszukany w momencie, w którym nie dostałem ani swojego zamówionego towaru, ani zwrotu pieniędzy. Prokuratura we Wrocławiu – aby dojść do takiego samego wniosku – potrzebowała 5 lat śledztwa. W tym momencie jeden z panów – Kowalczyk znajduje się tymczasowo w areszcie a akt oskarżenia ma ponad 150 stron (akt oskarżenia nie dot. jednego przestępstwa, Aleksandrowi Kowalczykowi zarzucono jeszcze kilkanaście innych).
Aleksander Kowalczyk to polski przedsiębiorca, który będąc w areszcie zaczął zeznawać na korzyść pokrzywdzonego. Twierdził, że wspólnie z kolegą – Pawłem Szpilskim, obywatelem Białorusi – od 15 lat bezkarnie oszukiwali ludzi. W momencie jakichkolwiek zarzutów, Białorusin miał wykonać "jeden telefon" do Warszaw (konkretnie do generała Rapackiego) i wszelkie sprawy oraz śledztwa były umorzone. Szpilski jest również podejrzewany o szpiegostwo i członkostwo w KGB – u siebie w kraju jest poszukiwany listem gończym, jednak Rzeczpospolita Polska nie chciała wydać go Białorusi, ponieważ twierdziła, że to "kraj niedemokratyczny i Szpilskiemu może zagrażać niebezpieczeństwo". Paweł Szpilski nadal jest na wolności.
25 PROKURATORÓW
Najpierw moja sprawa trafiła do dziesiątek różnych prokuratur i każda po kolei tę sprawę bagatelizowała. Musiałem odwoływać się do sądów, aby prokuratura po raz kolejny nie umorzyła mojej sprawy. Tak przeszedłem przez co najmniej 25 prokuratorów.
Ostatecznie, prokurator Sobieski (Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu) skierowała sprawę do sądu. Po 5 latach skończył akt oskarżenia, który liczy 150 stron. Zostałem oszukany na kwotę 130 tys. euro.
'OTWARTYM TEKSTEM' EWY STANKIEWICZ W KAŻDY CZWARTEK W TELEWIZJI REPUBLIKA