Warszawski sąd nie uwzględnił zażaleń złożonych przez redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego. Dotyczyły one postanowień prokuratury o przeszukaniu redakcji i żądaniu wydania nośników z opublikowanymi w gazecie nagraniami podsłuchanych rozmów polityków.
W ocenie Latkowskiego, o ile prokuratura miała prawo żądać wydania rzeczy - nośnika z nagraniem nielegalnych podsłuchów - to po informacji, że są na nim informacje chronione tajemnicą dziennikarską, powinna odstąpić od tych czynności.
– Zażalenie skarżącego nie jest zasadne i nie zasługuje na uwzględnienie – mówiła sędzia Katarzyna Religa, uzasadniając postanowienie Sądu Rejonowego Warszawa Praga-Północ. Wskazała, że wydanie nośnika zgodnie z przewidzianą procedurą nie skutkowałoby złamaniem dziennikarskiej tajemnicy, bo nośnik byłby zapieczętowany, a decyzję ostatecznie podejmowałby sąd.
Dodała, że treść protokołu przeszukania nie wskazuje na złamanie przez prowadzących czynności przepisów bądź konstytucji. – Wręcz przeciwnie, zastrzeżenia można mieć do postępowania samego skarżącego i dziennikarzy „Wprost”, którzy swoim zachowaniem utrudniali i ostatecznie uniemożliwili prokuratorom i funkcjonariuszom ABW dalsze prowadzenie czynności procesowej – zaznaczyła sędzia.
Prokuratorzy wraz z funkcjonariuszami ABW weszli do "Wprost" w czerwcu, w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Po szamotaninie odstąpiono od tych działań. Latkowski zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach.
Prokuratura mówiła po działaniach we "Wprost", że dążyła do "ugodowego przejęcia nośnika" w gabinecie naczelnego "Wprost". Także ABW oświadczyła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli, że jej funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień w redakcji "Wprost".