„Z d... wyszedłeś i do d... wrócisz, a nie do Wrocławia!” – miał wg tygodnika "Wprost" mówić Grzegorz Schetyna do działacza PO, który w wyborach na Dolnym Śląsku poparł Jacka Protasiewicza.
Nie kończą się skandale związane z wewnętrznymi wyborami w Platformie Obywatelskie na Dolnym Śląsku, gdzie doszło do starcia faworyzowanego przez premiera Donalda Tuska Jacka Protasiewicza z Grzegorzem Schetyną. Wiceprzewodniczący PO to starcie przegrał, a zaraz po wyborczym weekendzie opinia publiczna dowiedziała się z mediów o noszących znamiona korupcji politycznej praktykach oferowania pracy w państwowych spółkach w zamian za poparcie faworyta premiera.
Teraz do ofensywy przechodzą zwolennicy Protasiewicza. Na biurku Tuska po wyborach wylądował raport, w którym opisują oni zachowanie Schetyny i jego stronników. Premier znał jego treść już 30 października, kiedy na Zarządzie Krajowym ważyły się losy nagranych, nagrywającycyh oraz samych wyborów na Dolnym Śląsku. - Tu masz wszystko, ale zacytuję ci tylko jeden list – miał powiedzieć Tusk do Schetyny, pokazując mu plik donosów.
W jednym z nich, cytowanym właśnie przez Tuska na nadzwyczajnym zarządzie, działacz z Świnoujścia opisuje, że podobnych praktyk jak te, o których cała Polska dowiedziałą się z "taśm prawdy", nie wstydzi się także obóz Schetyny. Dwa tygodnie przed wyborami autor donosu miał otrzymać zaproszenie na kolację, na której padła prośba o poparcie dla szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych. Działcz nie dał jednak wiążącej odpowiedzi, więc w następnym tygodniu odezwał się do niego bliski współpracownik Schetyny Jarosław Charłampowicz, które powiadomił go, że Schetyna zaprasza go na spotkanie, by porozmawiać o pracy w dolnośląskim uzdrowisku podlegającym marszałkowi województwa.
Jak opisuje tygodnik "Wprost" później było jeszcze zaproszenie na imprezę zwolenników wiceszefa PO, które działacz ze Świnoujścia odrzucił. Po porażce wyborczej miał do niego podejść Schetyna i zagrozić: Z d... wyszedłeś i do d... wrócisz, a nie do Wrocławia!”.
Bohaterowie opisani w donosie zaprzeczają, by takie wydarzenia miały miejsce. – Napisać można wszystko. Nic takiego nie powiedziałem. Nie rozmawiałem z tym człowiekiem - zarzeka się Schetyna. - Nie znam tej sprawy. Niczego nie proponowałem żadnemu z delegatów - wtóruje mu Charłampowicz.
mp, "Wprost", fot. Aargambit/CC