"W polityce francuskiej źle się dzieje. Macron chce zacieśniać współpracę z Chinami, tak jak do niedawna z Rosją. Jego wizyta w Pekinie, w trakcie której nic poza upokorzeniem nie osiągnął była sukcesem komunistycznych władców Chin, którzy uważnie się przyglądają temu, co dzieje się na Ukrainie. Chińska Republika Ludowa gra na rozbicie europejskiej solidarności w kwestii pomocy Ukrainie. Gdy tak się stanie, a Ukraina przegra z Rosją, CHRL może zaatakować Tajwan. Będzie to miało katastrofalne skutki dla całego świata, w tym także dla komunistycznych Chin. Prawie wszystkie rozpatrywane przez wojskowych scenariusze działań wojennych pokazują, że Chiny nie będą w stanie zdobyć Tajwanu. Scenariusz, w którym zwyciężają jest jeden i zakłada brak jakiejkolwiek zewnętrznej pomocy dla tego państwa. To jednak jest nierealne - zarówno USA, jak i Japonia oraz Południowa Korea nie mogą sobie pozwolić na upadek Tajpej", mówi korespondentka polskich mediów w Tajwanie i współpracowniczka Gazety Polskiej Codziennie Hanna Shen. Cała rozmowa w oknie poniżej. Polecamy!
"Uwagi Macrona, że Tajwan nie jest ważny z punktu widzenia Francji i Europy spotkały się z bardzo złym przyjęciem ze strony państw Dalekiego Wschodu, w tym tak liczących się jak Japonia czy Korea Południowa. Tamtejsi politycy dziwią się takiemu stanowisku w sytuacji, gdy ich państwa pomagają Ukrainie, wiedząc, że jej upadek spowoduje dramatyczną sytuację i w ich rejonie. Francja stała się dla nich niewiarygodna. Rośnie natomiast pozycja Polski, która, co jest doceniane, zacieśnia współpracę z państwami wschodniej Azji. Świadectwem tego jest m.in. dzisiejsza wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Mongolii", mówi dziennikarka.