Seremet: Pewne wątki w infoaferze zagrożone przedawnieniem
Pewne wątki w tzw. infoaferze są zagrożone przedawnieniem, inne z tego powodu nie mogą zostać objęte postępowaniem – poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet. Jego zdaniem, przy organizacji przetargów informatycznych zamawiający są "zdani na łaskę" tej branży.
Seremet w radiu Tok fm był pytany o sprawę tzw. infoafery m.in., w związku z zatrzymaniem w środę 14 osób podejrzewanych o zmowę przy przetargu na drukarki dla ZUS. Wśród zatrzymanych są trzy osoby pracujące w departamencie zarządzania systemami informatycznymi ZUS i b. członek zarządu Zakładu.
Seremet zapewnił, że sprawa infoafery nie rodzi obaw, jeśli chodzi o właściwy tok postępowania, choć pewne jej wątki są zagrożone przedawnieniem. – Są i takie, które nie mogą być objęte przedmiotem badań - choć (...) istniałoby nawet podejrzenie, że można byłoby komuś postawić jakieś określone zarzuty, dlatego, że już wchodzi w życie przesłanka w postaci przedawnienia – wyjaśnił.
Seremet uważa, że sankcja za zmowę przetargową jest zbyt niska (do 3 lat więzienia), co powoduje, że w razie późnego ujawnienia informacji, które wskazywałyby na takie działanie, sprawa będzie przedawniona. Jak dodał, miał nadzieję na inicjatywę poselską zmieniającą przepis, który wydłużałby ten czas. – Ja mam na myśli przede wszystkim taką sytuację, w której moment samego ujawnienia przestępstwa już zagraża przedawnieniem. I tak właśnie nastąpiło w infoaferze – dowiadujemy się o takich zdarzeniach, które byłyby ścigane, ale już z powodu przedawnienia ścigane być nie mogą – wyjaśnił.
Dodał, że sugerował śledczym prowadzącym i nadzorującym sprawę, by niektóre wątki zostały wydzielone i zakończyły się jakąś decyzją. – Prokuratorzy uważają, że ten materiał jest tak ściśle powiązany, że jego wydzielenie zaszkodziłoby temu procesowi ze względu chociażby na zmianę ról procesowych – osoby, które byłyby podejrzane w innym wątku stawałyby się świadkami itd. Według ich oceny nie jest to obecnie możliwe – powiedział.
Zaznaczył, że przeszkody w tej sprawie dotyczą m.in. trudności opiniowania przez biegłych informatyków, konieczności badania całej dokumentacji zgromadzonej przez CBA. Wyraził przekonanie, że w sprawie "nie będzie poślizgu takiego, który by zagrażał jakimś przedawnieniem albo spowodowałby, że ta sprawa będzie się ślimaczyć przez wiele lat".
W jego opinii, w Polsce rozszerza się zagrożenie przestępczością związaną z rozmaitymi przetargami o charakterze informatycznym. Zwrócił uwagę, że na wiele z nich przeznaczone są środki unijne i w przypadku ujawnienia korupcji, trzeba je zwracać.
Poinformował, że przy okazji infoafery PG miała kilka spotkań z ówczesną minister infrastruktury Elżbietą Bieńkowską. – Zastanawialiśmy się, w jaki sposób należy przedłożyć informację Brukseli, żeby można było ochronić środki finansowe. To są potężne konsekwencję dla naszego kraju – powiedział.
Seremet mówił, że obserwując zjawiska związane ze zmową przetargową w sferze informatyki ma wrażenie, że "jesteśmy jakby zdani na łaskę i niełaskę tej branży". Wyjaśnił, że przy organizacji przetargu i podejmowaniu czynności związanych ze specyfikacją zamówienia, gdy operuje się językiem ściśle technicznym, następuje moment, "w którym jesteśmy wodzeni za nos". Sprecyzował, że ma na myśli każdy organ, który rozpisuje przetarg; prokuratura wkracza dopiero w momencie, w którym ma informacje, że przetarg został ustawiony i doszło do zmowy.
Śledztwo
Od 2011 r. CBA prowadzi czynności śledcze w postępowaniu Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie ws. nieprawidłowości w przetargach z lat 2007-2010 na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów i Usług Informatycznych b. MSWiA i Komendy Głównej Policji. W październiku 2011 r. zatrzymano w tej sprawie pierwsze osoby. W toku postępowania zebrano też dowody przestępstw związanych z zamówieniami także w innych instytucjach, w tym MSZ i GUS. Do tej pory zatrzymanych zostało 41 osób, które usłyszały ok. 70 zarzutów.
Zatrzymania w ZUS
W środę CBA zatrzymało 14 osób w związku ze śledztwem dot. zmowy przy przetargu dla ZUS, który dotyczył zakupu 3,3 tys. drukarek i urządzeń wielofunkcyjnych. Wśród zatrzymanych są trzy osoby pracujące w departamencie zarządzania systemami informatycznymi ZUS i b. członek zarządu Zakładu. Według mediów ZUS i tak nie może zawrzeć umowy, bo Krajowa Izba Odwoławcza nakazała odrzucenie oferty zwycięskiej firmy jako zaniżonej. Zawarcie umowy zakazał też warszawski sąd okręgowy - na wniosek innego uczestnika przetargu.
Zakład poinformował, że przekazał CBA wszystkie dokumenty związane z postępowaniem. – Jednocześnie informujemy, że przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczy się postępowanie z powództwa jednego z uczestników wymienionego przetargu, który zaskarżył wyrok Krajowej Izby Odwoławczej oddalający co do zasady odwołania uczestników postępowania. Rozprawa w tej sprawie odbędzie się 10 grudnia – podano w oświadczeniu ZUS.
"Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest poszkodowanym podmiotem w prowadzonej sprawie dotyczącej postępowania przetargowego mającego na celu dostarczenie drukarek oraz urządzeń wielofunkcyjnych dla ZUS. W ocenie Zakładu działania niektórych podmiotów rynkowych naruszają interes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych" – podano w komunikacie ZUS.