– Człowiek taki jak ja, który dwadzieścia parę lat jest parlamentarzystą i znany jest z tego, że bezkompromisowo zawsze walczył o sprawę, bo często się narażałem, nigdy nie dałem tzw. ciała – a potem jeden incydent i pod lód?! To przekreśla przecież cały mój kilkudziesięcioletni dorobek. Tak nie może funkcjonować demokracja – uważa senator PiS, Bogdan Pęk.
Polityk w rozmowie z portalem wPolityce.pl opowiedział o publikacji "Super Expressu", który dotarł do zdjęcia kompromitującego senatora. Po artykule tabloidu rzeczniczka PiS Elżbieta Witek poinformowała, że Pęk nie wystartuje w najbliższych wyborach. CZYTAJ WIĘCEJ
– Przypuszczam, że to stało się na tle cukrzycowym. Po prostu zemdlałem. Szedłem z kilkoma kolegami, parę minut wcześniej rozmawiając z nimi normalnie. Rozstaliśmy się praktycznie w windzie. Dowiedziałem się o wszystkim na drugi dzień. Rano obudziłem się w łóżku – oświadczył Pęk.
Polityk PiS zapewnił, że nie był pod wpływem alkoholu. – Słyszał pan kiedyś, żebym się zachlał, albo przewrócił gdzieś. Ja prawie nie piję, a poza tym mam - jak to mówią - mocną głowę. Więc nic takiego mi się przez te wszystkie lata nie przydarzyło. Potem, jak zasięgałem języka, to dowiedziałem się, że około godziny 23.00 szliśmy w kilku, normalnie rozmawialiśmy, nikt się nie chwiał, a zwłaszcza ja – powiedział Pęk, dodając, że planuje udać się na badania lekarskie.
Senator podkreślił, że nie pamięta co się wówczas wydarzyło. – Znam tylko relację osób trzecich. Nie ulega wątpliwości, że zdjęcie mogli zrobić tylko posłowie, którzy niby mi pomagali, gdy ujrzeli mnie leżącego na korytarzu. Podobno było to dwóch posłów Platformy Obywatelskiej i jeden poseł Prawa i Sprawiedliwości – powiedział.
Pęk oświadczył, że nazwisk towarzyszących mu wówczas parlamentarzystów nie poda. – Nie chcę nikomu robić przykrości – dodał.
Polityk podkreślił też, że liczy na wewnętrzne postępowanie w PiS, gdyż „na podstawie jednego donosu nie można przekreślać całego życia człowieka”. – Możliwość udzielania wyjaśnień każdemu człowiekowi się należy. Zwłaszcza, że jestem człowiekiem dla formacji zasłużonym i cennym – uważa Pęk.