Jako "zachowania anarchiczne" określił czwartkowe zajścia w siedzibie PKW minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Dodał, że było to łamanie prawa i „podważanie fundamentu państwa”.
– Nie ma na to zgody i dobrze, że policja zareagowała szybko i zdecydowanie. Państwo musi się bronić. To nie kwestia sposobu przeprowadzania wyborów, ale kwestia bezmyślnej agresji, podważania fundamentu państwa. Nie może tak być. Wybory są świętem demokracji, nawet, jeżeli dochodzi do problemów, do kłopotów, musimy wspólnie przez to przejść – powiedział Schetyna.
Minister odniósł się również do wyników wyborów samorządowych, o które - jak podkreślił - pytano go podczas jego poniedziałkowej wizyty w Brukseli.
– Zadano mi pytanie, jak wygląda Polska po zwycięstwie PiS-u. Mówiłem, że jest rzeczywistość sondażowa i rzeczywistość realna, powyborcza, w którą dziś wchodzimy – mówił.
Jak mówił szef MSZ, "wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują", że koalicja PSL i PO będzie w zdecydowanej większości województw kontynuować rządzenie urzędami marszałkowskimi oraz sejmikami i będzie miała większość.
Zaznaczył jednak, że trzeba poczekać, aż wszystkie głosy będą policzone, a następnie „wyciągnąć wnioski z tego, co się stało”, zwłaszcza w perspektywie zbliżających się wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
Powiedział, że nie wyobraża sobie, aby PKW nie przygotowała wcześniej wariantu na wypadek ewentualnych problemów. – To wielkie wyzwanie dla państwa, dla PKW i klasy politycznej, aby następne wybory przeprowadzone zostały w sposób przejrzysty, profesjonalny i transparentny – podkreślił Schetyna.