Odrzucanie projektów obywatelskich jest wyrazem kompletnej arogancji i ignorowaniem głosu społeczeństwa. Jeżeli 2 mln osób podpisuje się pod wnioskiem, a parlament go odrzuca w pierwszym czytaniu, to Ci ludzie mogą odbierać to jako policzek. Platforma mówi: „możecie sobie podpisywać, co chcecie, a my i tak odrzucimy. Ludzie są głupi, my wiemy lepiej” – mówił na antenie Telewizji Republika Jacek Sasin.
– Wprowadźmy zasadę w polskim parlamencie, żeby projekty obywatelskie nie mogły być odrzucane w pierwszym czytaniu – proponował poseł PiS. – Odbieram prawo do tego, żeby odrzucać projekty obywatelskie w pierwszym czytaniu – to brak szacunku – podkreślał.
Zdaniem Jacka Sasina każdy projekt obywatelski, niezależnie od kształtu powinien trafiać do prac komisji, wówczas mógłby być swobodnie poddany pod publiczną debatę. Takie działanie, według posła, byłoby wyrazem elementarnego szacunku do wyborców.
– Nie będzie takiego problemu, jaki mamy dzisiaj, jeśli większość parlamentarna zdecyduje, że projekt ustawy obywatelskiej nie zostanie odrzucony. Wtedy komisje będą go wielokrotnie poruszać, będzie wokół niego debata publiczna i każdy będzie mógł w niej uczestniczyć – stwierdził.
Podkreślił przy tym, że obecna partia rządząca wykazuje się arogancją, twierdząc, że wie najlepiej, co jest dobre dla społeczeństwa i popierając tylko swoje projekty.
Fundacja Rzecznik Praw Rodziców złożyła w Sejmie 287 tysięcy podpisów pod inicjatywą ustawodawczą „Rodzice chcą mieć wybór”. Projekt nowelizacji zakłada, by to rodzice decydowali o tym, czy ich dziecko rozpocznie edukację szkolną w wieku 6 lub 7 lat. Autorzy projektu chcą także, by to rodzice – a nie minister – decydowali o podręcznikach wykorzystywanych w szkole.
CZYTAJ WIĘCEJ... Projekt noweli znoszący obowiązek szkolny 6-latków złożony w Sejmie
Zgodnie z proponowaną nowelizacją, to rodzice decydowaliby także o tym, czy ich dzieci uczestniczą w zajęciach realizowanych przez podmioty zewnętrzne. Ten postulat w sposób szczególny zaboli „edukatorów” seksualnych.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości stanął po stronie rodziców domagających się większego wpływu na kształtowanie swoich dzieci.
– Rodzice powinni decydować, w jakim wieku dziecko ma iść do szkoły – mówił. – Nikt tak dobrze nie zadba o dzieci, jak rodzice i nikt nie wie lepiej, co jest im potrzebne – dodał. Stwierdził jednocześnie, że nie wierzy, żeby koalicja wsparła dążenia rodziców i najprawdopodobniej projekt trafi do kosza po pierwszym czytaniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Elbanowska: Zebraliśmy 133 tys. podpisów pod projektem „Rodzice chcą mieć wybór”