W ostatni piątek europoseł Jacek Saryusz-Wolski, obecnie niezrzeszony, wcześniej przez wiele lat w Platformie, nawet jej wiceprzewodniczący, udzielił bardzo interesującego wywiadu redaktorowi Jerzemu Jachowiczowi w audycji „W samo południe” w Polskim Radiu.
Otrzymaliśmy w nim wiedzę „z pierwszej ręki” o inspiracjach działań wobec naszego kraju, podejmowanych przez Komisję Europejską i samego wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa.
Saryusz -Wolski mówi między innymi tak „opozycja totalna, kibicuje, pomaga, a przede wszystkim to wytwarza. Tej nagonki na Polskę by nie było. Gdyby nie została i wręcz wybłagana wobec KE. Mam pełną wiedzę, że tak jest”.
I dodaje, że gdy dyskutował z Timmermansem o sytuacji w Polsce i temu ostatniemu skończyły się argumenty do atakowania naszego kraju, użył tego ostatecznego „a tak mi powiedział i tu padło nazwisko znanego polskiego polityka z Platformy” (najprawdopodobniej chodziło o samego Donalda Tuska).
Europoseł Saryusz-Wolski uważa także, że działania Komisji Europejskiej wobec Polski mają charakter ciągłego grillowania, „choć KE ma świadomość, że na końcu tej drogi jest porażka”.
Radzi także rządowi premier Beaty Szydło, żeby wprawdzie utrzymywać kontakt z KE i przedstawiać jej wyjaśnienia, których sobie życzy, ale nie przywiązywać do tego nadmiernej wagi, ponieważ jest to „prywatna wojna Timmermansa z Polską”.
I wobec ostatniej decyzji Trybunału Sprawiedliwości dotyczącej odrzucenia skargi na przymusowy mechanizm relokacji imigrantów, przypomina, że do Europy przybyło 1,7 mln imigrantów z Południa i 1,5 mln imigrantów ze Wschodu, a tych drugich w całości przyjęła Polska.
Bez przyjęcia przez KE całościowego rachunku dotyczącego imigrantów, trudno wręcz mówić o unijnej solidarności i nie można wręcz sobie wyobrazić, żeby próbowano kogokolwiek karać za brak jej realizacji.
W tej sytuacji jest jasne, że jesień tego roku będzie dla Polski trudna we wszystkich unijnych instytucjach nie tylko, ze względu na wręcz agresywną postawę KE wobec naszego kraju, ale także nieprzychylność większości krajów członkowskich w Radzie, nieprzyjazną większość w PE, a nawet nieobiektywne stanowisko Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, nad którym od wielu miesięcy pracuje Marek Safijan, członek tego gremium z rekomendacji rządu PO-PSL.
Tej jesieni będziemy, więc coraz częściej świadkami kolejnych oświadczeń KE zobowiązujących polski rząd do przestrzegania praworządności, kolejnych rezolucji PE podających w wątpliwość ustawy uchwalane przez polski Parlament, a być może nawet wyroków ETS nakładających na nasz kraj kary finansowe.
Musimy tę swoistą nawałnicę przetrzymać i jednocześnie robić swoje tzn. konsekwentnie realizować program, z którym Prawo i Sprawiedliwość, a nawet szerzej Zjednoczona Prawica szły do wyborów.
Program ten zaakceptowało przecież blisko 40% wyborców, w żadnym przypadku nie łamie on standardów demokratycznych, natomiast wychodzi na przeciw oczekiwaniom większości Polaków.
Po rozstrzygnięciu wyborów parlamentarnych w Niemczech 24 września i wyłonieniu nowego niemieckiego rządu, unijni przywódcy będą wreszcie gotowi to poważnej rozmowy na temat przyszłości UE, szczególnie w sytuacji, kiedy opuszcza ją W. Brytania, będąca drugą unijna gospodarką, a także w sytuacji kolejnych fal imigrantów i związanego z tym szerzącego się terroryzmu.
Bez wyciągnięcia z tych zjawisk prawidłowych wniosków i zastosowania ich do przyszłych unijnych polityk, trudno wręcz sobie wyobrazić, że UE będzie znaczącym podmiotem w polityce światowej, a nawet to czy w ogóle przetrwa.
W tej sytuacji rząd i większość Parlamentarna z żelazną konsekwencją powinni robić swoje, nie oglądając się na unijne pohukiwania, które jak mówi europoseł Jacek Saryusz-Wolski są „gonieniem króliczka” ze świadomością, że nigdy go nie dogoni.