– Jeżeli chodzi o Donalda Tuska to jego kandydatura, to chyba była jakiś żart. Żeby być przewodniczącym komisji, żeby być komisarzem trzeba być desygnowanym przez rząd z własnego kraju, a to w tym przypadku nie wchodziło w grę - powiedział w rozmowie z Ryszardem Gromadzkim w programie Telewizji Republika "W punkt" Jacek Saryusz-Wolski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Jaki jest cel tej demonstracji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej? - zapytał Ryszard Gromadzki.
– Cel był taki sam jak poprzedni, to znaczy nękanie Polski - powiedział Jacek Saryusz-Wolski.
– W tych wszystkich przekazach medialnych nie ma ani jednego słowa, że tego prawa już nie ma, że nie obowiązuje. Tylko jest stwierdzenie, że TSUE orzekł, że takie prawo polskie było w niezgodzie z europejskim prawem - dodał.
– Tu chodzi o nękanie Polski - podkreślił europoseł.
– Dzisiaj ma to znaczenie wyłącznie historyczne, bo dotyczy prawa, którego już nie ma, więc jest to czyste nękanie - stwierdził polityk.
– Odbędzie się kolejny szczyt Rady Europejskiej, być może zapadną jakieś wstępne decyzje dotyczące obsady stanowisk w kluczowych instytucjach unijnych. Jak sytuacja przedstawia się, jeżeli o polskie interesy. Co możemy powiedzieć na kilka dni przed kolejnym szczytem? - zapytał redaktor prowadzący.
– Bardzo niewiele wiadomo w tej chwili. Więcej będzie wiadomo, gdy będzie desygnowany przewodniczący komisji - powiedział europoseł.
– Generalnie rzecz biorąc jest pewnego rodzaju impas. Tych kandydatów się namnożyło - zauważył Jacek Saryusz-Wolski.
– Ta formuła szpicen kandydatów wydaje się być już martwa. Nie tylko sprzeciwia się temu rada, ale także w Parlamencie Europejskim nie ma już ku temu poparcia - dodał.
– Wszystko zaczyna się od nowa, może wygrać czarny koń, wszystko jest możliwe - ocenił gość Telewizji Republika.
– Przerzucanie w tym momencie nazwiskami nie ma najmniejszego sensu. To musi być taki kandydat który zgromadzi za sobą większość radzie, i w radzie w parlamencie. Te poszukiwania trwają i to może być ktoś spoza puli branej pod uwagę teraz - podkreślił polityk.
– Jeżeli chodzi o Donalda Tuska to jego kandydatura, to chyba była jakiś żart. Żeby być przewodniczącym komisji, żeby być komisarzem trzeba być desygnowanym przez rząd z własnego kraju, a to w tym przypadku nie wchodziło w grę. Sprawa w ogóle nie wchodziło w grę. Jeżęli chodzi Timmermansa to socjaliści dalej o to walczą, ale też raczej nie ma na to szans - dodał. - Nie grozi nam Timmermans jako przewodniczący Komisji Europejskiej.