Gościem red. Ewy Stankiewicz w programie Telewizji Republika "Otwartym Tekstem" był publicysta, dokumentalista Paweł Nowacki. – Sytuacje w wielu samorządach utrwaliły się prawem kaduka. Na początku wiele komitetów startowało w barwach partyjnych, jednak później się poodcinały, ewoluując w kierunku niezależnych, bezpartyjnych. To można odnieść do prezydentury Gdańska czy Sopotu. Zbudowano tam skuteczne sieci zależności, które są niemal nie do ruszenia – mówił o samorządowych realiach.
– Wybory samorządowe w Polsce nie są tak popularne, jednak decydują o naszej codzienności. To sformułowanie banalne, ale głęboko prawdziwe. To ważne jak będziemy żyli w naszych miastach, dzielnicach, w naszych wsiach – rozpoczął gość.
– Sytuacje w wielu samorządach utrwaliły się prawem kaduka. Na początku wiele komitetów startowało w barwach partyjnych, jednak później się poodcinały, ewoluując w kierunku niezależnych, bezpartyjnych. To można odnieść do prezydentury Gdańska czy Sopotu. Zbudowano tam skuteczne sieci zależności, które są niemal nie do ruszenia. Problem ten nie dotyczy tylko dużych ośrodków – mówił Nowacki. Jako przykład podał bezpartyjną prezydenturę Janusza Grobla w Puławach, która trwa nieprzerwanie od 1994 roku.
Alternatywa dla betonu
– Pora na zmiany układów zabetonowanych. To są historie, które wydają się bezalternatywne. Jest alternatywa dla prezydenta Gdańska – mówił, jasno wskazując na młodego kandydata Zjednoczonej Prawicy Kacpra Płażyńskiego.
– Te wybory będą świadczyć o nas samych – wyborcach. Jeśli warszawska społeczność chce przedłużenia układów Hanny Gronkiewicz-Waltz, zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego. Taki głos będzie jednoznaczny. Da przyzwolenie na upokarzanie, udzieli poparcia mafii reprywatyzacyjnej – wskazał.
Układ klientystyczny
Red. Stankiewicz wskazała na przestrzeń medialną, w której dziennikarze i osoby z życia publicznego otwarcie udzielają poparcia jednej ze stron, co jest sprzeczne z ideą obiektywizmu. – Poziom niechęci wobec niektórych kandydatów i nieumiejętność powstrzymania się przed tym powoduje, że niektórzy dziennikarze przestają nimi być – przytaknął Nowacki. – Nie ma wątpliwości, że tworzony przez lata układ klientystyczny władza oddawała różnym grupom społecznym czy zawodowym. To powoduje, że niektórzy aktorzy i dziennikarze uważają, że coś im się należy – dodał. – Znani dziennikarze żyją w świecie swoich wyobrażeń. Jeśli atakują tych, którzy chcą coś zmienić, to właśnie dlatego, że nie są w stanie dostrzec co jest prawdziwe – podsumował zagadnienie.
Dokonania Prawa i Sprawiedliwości
– Przez te trzy lata udało się przekierować redystrybuje środków. Inaczej się dziś ludziom żyje. To jednak początek odważnej drogi do budowy nowego kraju. Wojna o sądy jest sprawą kluczową. Tam rozstrzygają się sprawy nie tylko kryminalne, ale też cywilne wielu Polaków. Okazuje się, że jej dokończenie blokowane jest na wszelkich szczeblach, wspierane przez zagranicę. Próba koncyliacji z instytucjami europejskimi to nie jest taki dobry pomysł… – podsumował publicysta.