– Zbliżamy się do momentu, kiedy wiarygodność władzy w tej sprawie będzie żadna, będzie coraz więcej materiałów, które będą pokazywały, że władza kłamie – mówił w Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz.
Jednym z gości programu „Wolne Głosy” w Telewizji Republika był naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz. Dyskusja dotyczyła ostatnich doniesień w sprawie przecięcia przewodów hamulcowych w samochodzie porucznika Artura Wosztyla, pilota Jaka-40, który w dniu katastrofy lądował w Smoleńsku, co być może miało doprowadzić do jego wypadku.
Tomasz Sakiewicz, naczelny „Gazety Polskiej”, stwierdził, że gdyby była to realna próba zlikwidowania tego mężczyzny, to ktoś, kto próbował tego dokonać, zadziałał nieudolnie. Jednak, według dziennikarza, istnieje jeszcze inna możliwość – Chciano jego i innych bardzo dobrze postraszyć – założył Sakiewicz. – Mnie się wydaje, że jest to przesłanie – „my teraz przechodzimy na taki poziom, że możemy wam zrobić wszystko” – dodał.
Tego typu działa są, zdaniem Sakiewicza, aktem desperacji, histeryczną obawą przed ujawnieniem prawdy. – Jeżeli ktoś przecina hamulce jednego z najważniejszych świadków, a wcześniej jego kolega ginie w tajemniczych okolicznościach, określanych jako samobójstwo to znaczy, że jest on zdeterminowany , histeryzuje i chce powiedzieć „będę się bronił do końca, jak szczur przyparty do muru” – skomentował dziennikarz.
Jednak Tomasz Sakiewicz zakłada, że dojście do prawdy w sprawie katastrofy smoleńskiej to tylko kwestia czasu. – Zbliżamy się do momentu, kiedy wiarygodność władzy w tej sprawie będzie żadna, będzie coraz więcej materiałów, które będą pokazywały, że władza kłamie. Władza nie poradzi sobie z kłamstwami, które do tej pory rozsiewała – stwierdził naczelny „Gazety Polskiej”.
Podkreślił również, że ludzie już nie są tak łatwowierni w tej sprawie. – Ludziom zostaje w głowie to, że jest coraz więcej wątpliwości, władza się coraz bardziej wysila, zaangażowała się całym autorytetem, komisja Laska jest komisją władzy, i znowu zaczyna przegrywać, to znaczy, że ona się pogrąży wraz z upadkiem swojej wersji – mówił.
Naczelny „Gazety Polskiej” przytaczał również argumenty, będące prawami fizyki i świadczące o tym, że w samolocie prezydenckim doszło do wybuchu, jeszcze kiedy znajdował się w powietrzu. – Nie było żadnego śladu uderzenia samolotu. Zarówno ogromna ilość szczątków, jak i brak leja (który pozostawiłby samolot w kontakcie z ziemią – red.) potwierdzają tezę, że samolot rozbił się w powietrzu – przekonywał.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie