– Nie da się dziś zatrzeć prawdy o Smoleńsku. Jest raport techniczny. Mamy wiedzę o tym, co się stało 10 kwietnia 2010 roku i dziś trudno uwierzyć w inny scenariusz niż celowe działanie i doprowadzenie do tej tragedii – powiedział Tomasz Sakiewicz, wspominając tragedię smoleńską.
Redaktor Tomasz Sakiewicz w 10. rocznicę tragedii w Smoleńsku wspominał, jak wyglądały pierwsze dni po tym wydarzeniu. Przypomniał, że w mediach publicznych bardzo szybko zaczęły się masowe zwolnienia dziennikarzy, którzy dociekali prawdy.
– Tuż po katastrofie rozpoczęło się usuwanie dziennikarzy, którzy chcieli mówić prawdę o tym co się stało w Smoleńsku. W zasadzie wyrzucono wszystkich, którzy mieli jakikolwiek cień innego zdania niż wersja, która obowiązywał oficjalnie. Na początku byliśmy osamotnieni. – wspominał red. Sakiewicz.
Opowiedział także o genezie różnych inicjatyw, które miały miejsce na skutek tragicznych wydarzeń.
– Mieliśmy poczucie, że ludzie chcą prawdy, że nie odpuszczą, stąd wziął się pomysł organizowania miesięcznic. Zaczęliśmy organizować konferencje i obieg informacji. Rok później powołaliśmy Gazetę Polską Codziennie a następnie powstała Telewizja Republika. Dla nas i naszego środowiska było to narzędzie do zmian w Polsce, by móc wyjaśnić tragedię smoleńską. Zapłaciliśmy za to ogromną cenę. – wskazywał.
Przypomniał również o licznych prowokacjach, które miały miejsce chociażby na Krakowskim Przedmieściu.
– Społeczeństwo się spolaryzowało. Dochodziło do prowokacji na Krakowskim Przedmieściu. Byli tacy, którzy atakowali krzyż Smoleński i bezcześcili symbole religijne. Była to akcja w dużej mierze zaplanowana. Miała poparcie ówczesnej władzy – wskazywał Sakiewicz.
– Nie da się dziś zatrzeć prawdy o Smoleńsku. Jest raport techniczny. Mamy wiedzę o tym, co się stało 10 kwietnia 2010 roku i dziś trudno uwierzyć w inny scenariusz niż celowe działanie i doprowadzenie do tej tragedii – stwierdził Sakiewicz.