Przejdź do treści
Sakiewicz: Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy
Fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska

Przekonanie elit III RP, że obce ambasady mogą u nas wszystko, nie wzięło się z powietrza. Dla ludzi wychowanych w tradycji powstańczej, niepodległościowej czy w jakikolwiek sposób patriotycznej prezentowany przez ten rodzaj polityczno-kulturalnej szumowiny determinizm historyczny jest trudny do zrozumienia - pisze Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" w najnowszym numerze tygodnika.

Trzeba było płacić Rosji za gaz podwójne stawki, bo inaczej odetną nas od tego paliwa zupełnie, a nie można się uniezależnić od nich, bo… nie można. Z polityką Berlina należało się liczyć niemal tak jak z polityką Moskwy w czasach PRL. Pole manewru dotyczyło jedynie tego, kto lepiej będzie reprezentował interesy Niemiec. Pluralizm był tu zresztą niemały, bo często niezrozumiałe dla nas kryzysy polityczne w obozie politycznym III RP podminowane były walką o dostęp do łaski zachodniego sąsiada. Próby prowadzenia samodzielnej polityki pokazywano jako przejaw oszołomstwa czy awanturnictwa. Polityk, który walczy o polskie interesy, jest osamotniony, bo nie ma w tym poparcia Berlina, Paryża czy Brukseli. Osamotnienie oznacza oczywiście szkodzenie polskim interesom. Do jakich to wniosków miało nas doprowadzić? A choćby takich, że niewpuszczenie do Polski fali islamskich radykałów to brak patriotyzmu, bo patriotyzmem jest uleganie w tej sprawie Brukseli. Upomnienie się o polskie krzywdy w czasie II wojny światowej to znowu brak patriotyzmu. Patriotyzmem jest oczywiście zapomnienie własnej historii, pogodzenie się z przerzuceniem odpowiedzialności Niemców za wojenne zbrodnie na jakichś pozbawionych tożsamości „nazistów”, a najlepiej na Polaków.

Polityczna klasa III RP nie robiła tego za darmo. Bogate niemieckie fundacje, unijne fundusze zasilały kasę niemieckich lobbystów. Najbardziej bezczelnym przykładem takiej działalności jest Donald Tusk, który reprezentuje interesy Berlina, ale ma za to zapewnione bardzo intratne stanowisko w UE.

Pani Róża Thun, z którą starłem się w TVP, też robi, co może, aby Berlin ją pochwalił. Problem w tym, że robi to w sposób absolutnie karykaturalny. Mówienie, że Polacy będą Niemcom zakładać obozy koncentracyjne albo sprowokują przez awanturę z Berlinem III wojnę światową, świadczy o przedziwnych walorach intelektualnych tego czołowego polityka PO.

Pewnie Niemcom chodzi po głowie pomysł, że sprawę reparacji wojennych trzeba z Polakami jakoś załatwić. Trudno jednak przy takich adwokatach jak pani Róża dojść do konsensusu. Niemcy nie wierzą nam, że można robić politykę i nie krzywdzić swoich partnerów. Długo sami inaczej nie potrafili. A to, że nas nie szanują, nie dziwi. Patrząc na ich polskojęzycznych pomagierów, nie mają nawet jak nauczyć się szacunku.

"Gazeta Polska"

Wiadomości

Dlaczego KO postawiła na Trzaskowskiego?

Wskoczył do stawu z hipopotamami. Coś do nich krzyczał | FILM

Rosja nie znaczy już nic. Improwizacja w działaniach i blef

Human Rights Watch w obronie zabitych terrorystów w Ekwadorze

Demolowali Montreal, a Trudeau tańczył na koncercie Taylor Swift

Julia Szeremeta wraca na ring

Coraz gorzej na Kubie. Połowa mieszkańców musi żyć bez prądu

Rząd federalny przeprosił za zabicie ponad tysiąca inuickich psów

Strzelanina w pobliżu ambasady; napastnik zabity, trzech policjantów rannych

Protesty we Francji. Wstrzącający proces. Macron obiecał. Ale nic

Szef MSZ Włoch bez lukru o Putinie. Pocisk balistyczny był stary

Brawo nasi! Polacy awansowali do elity!

Lewandowski z golem, Barcelona z remisem

Dr Żukowski: media społecznościowe sprzyjają polaryzacji

Gospodarka Kalifornii dogania niemiecką – Europa jest coraz mniej konkurencyjna

Najnowsze

Dlaczego KO postawiła na Trzaskowskiego?

Demolowali Montreal, a Trudeau tańczył na koncercie Taylor Swift

Julia Szeremeta wraca na ring

Coraz gorzej na Kubie. Połowa mieszkańców musi żyć bez prądu

Rząd federalny przeprosił za zabicie ponad tysiąca inuickich psów

Wskoczył do stawu z hipopotamami. Coś do nich krzyczał | FILM

Rosja nie znaczy już nic. Improwizacja w działaniach i blef

Human Rights Watch w obronie zabitych terrorystów w Ekwadorze