Choć Sąd Najwyższy, który ma orzec o ważności wyborów parlamentarnych zbierze się dopiero 19 stycznia, już dziś wiemy, że rozpatrzone zostały wszystkie protesty wyborcze, również ten, który dotyczył rzekomo bezprawnego startu Zjednoczonej Prawicy z list PiS, nie zaś jako komitetu koalicyjnego.
22 grudnia na stronie Sądu Najwyższego pojawił się komunikat, w którym poinformowano o rozpatrzeniu wszystkich protestów wyborczych:
Do Sądu Najwyższego wpłynęło w sumie 77 protestów. Sąd postanowił 44 protesty pozostawić bez dalszego biegu. Na podstawie art. 243 kodeksu wyborczego Sąd Najwyższy bez dalszego biegu pozostawia protest wniesiony przez osobę do tego nieuprawnioną lub niespełniający warunków określonych w art. 241 kodeksu, a także dotyczący sprawy, co do której w kodeksie przewiduje się możliwość wniesienia przed dniem głosowania skargi lub odwołania do sądu lub do Państwowej Komisji Wyborczej.
Sąd uznał sześć protestów za niezasadne, a w przypadku 27 protestów SN postanowił wyrazić opinię o zasadności zarzutów w nich podniesionych i ocenił, że nieprawidłowości wskazane w tych protestach nie miały wpływu na wynik wyborów. Większość z uznanych za zasadne protestów dotyczyła nieprawidłowości związanych z liczeniem głosów polegających na nieuwzględnieniu głosów oddanych przez wnoszących protesty na konkretnych kandydatów w protokołach obwodowych komisji wyborczych.