Gościem red. Marcina Baka w programie „Wolne Głosy” była Anna Malinowska, rzecznik Lasów Państwowych. – Nie grożą nam takie sytuacje jak w Grecji czy Australii, bo mamy bardzo szczelny system pożarowy – powiedziała na antenie Telewizji Republika.
Malinowska poinformowała, że sytuacja pożarowa na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego jest opanowana.
– Parki narodowe nie podlegają Lasom Państwowym. Mamy informacje przekazywane z Państwowej Straży i Ministra Środowiska, które mówią, że pożar udało się powstrzymać i nie ma nowych zarzewi ognia, więc sytuacja jest opanowana. Straty przyrodnicze są na pewno ogromne. Lasy Państwowe od początku pomagały walczyć z pożarem. Przy gaszeniu ognia pracowali nasi ludzi i latały tam nasze dromadery. Łącznie 6 dromaderów i 6 śmigłowców Sprzęt był potrzebny, by gasić pożar z powietrza. Teren Biebrzy to torfowiska i łąki, więc zwykłemu sprzętowi trudno tam dojechać. Lasy państwowe to jedyna służba leśna z Europie, która czarteruje samoloty. Wspieramy parki narodowe i często też lasy prywatne. – powiedziała rzeczniczka.
Jak zaznaczyła kwiecień już od kilku lat jest jednym z najtrudniejszych momentów, jeśli chodzi o liczbę pożarów w lasach.
– W porównaniu do minionego roku jest więcej pożarów w lasach niż w tym samym okresie w tamtym roku. Kwiecień jest nienajlepszym czasem od kilku lat. W ubiegłym roku aż 40 procent pożarów wybuchło właśnie w kwietniu. – wskazywała.
Malinowska podkreśliła także, że polskim lasom nie grożą takie sytuacje, jak w Grecji czy Australii.
– Nie grożą nam takie sytuacje jak w Grecji czy Australii, bo mamy bardzo szczelny system pożarowy. (…) Mamy własne samochody gaśnicze i punkty czerpania wody. Inwestujemy w małą retencję. – mówiła.
Jak na razie nie zostały wydane zakazy wstępu do lasów. To może się jednak zmienić, jeśli nie wzrośnie monitorowana na bieżąco wilgotność ściółki.
– Na razie nie ma zakazów wstępu do lasów, poza nadleśnictwem Świeradów, ponieważ tam kilka dni temu był pożar i miejscami nadal tli się ściółka. Musimy dyżurować, żeby nic się znowu nie zapaliło. Jeśli w ciągu najbliższych 5 dni wilgotność ściółki spadnie poniżej 10 procent to nadleśniczy będą musieli takie zakazy wprowadzać z powodu zagrożenia pożarowego – poinformowała.