Proces oskarżonego o znieważenie prezydenta RP i grożenie mu śmiercią oraz nielegalne posiadanie broni, rozpoczął się w Sądzie Rejonowym w Staszowie. 46-letniemu mieszkańcowi Rytwian w woj. świętokrzyskim grozi do ośmiu lat więzienia.
Jak powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Tomasz Durlej, podczas rozprawy oskarżony Leszek J. składał wyjaśnienia – częściowo przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Sąd przesłuchał świadków i zamknął przewód sądowy.
– Podczas mów końcowych stron okazało się, że przeciwko oskarżanemu toczyło się jeszcze jedno postępowanie – sąd uznał, że nie ma aktualnych danych o karalności. Dlatego wznowił przewód w celu ich pozyskania – opisywał sędzia Durlej.
Sprawę odroczono do 23 stycznia.
Zarzuty Leszek J. usłyszał w lutym, po zatrzymaniu przez policję. Jak podawała wówczas świętokrzyska komenda wojewódzka policji, mężczyzna zadzwonił pod numer alarmowy 112 i zapowiedział, że znajdzie i zabije prezydenta RP Andrzeja Dudę. Według prokuratury mężczyzna znieważał też prezydenta, używając wulgaryzmów.
Funkcjonariusze w mieszkaniu J. znaleźli pistolet gazowy. Mężczyzna, chcąc zatuszować swe działania, zniszczył kartę i telefon, z którego wykonywał połączenia. Policjanci ustali też, że wcześniej kilkukrotnie próbował dodzwonić się do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. 46-letni Leszek J. w chwili zatrzymania był nietrzeźwy.
Prokurator postawił J. zarzut dotyczący kierowania gróźb zabójstwa wobec prezydenta oraz znieważanie go podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych oraz zarzut dotyczący nielegalnego posiadania broni palnej.
Leszek J. przyznał się w prokuraturze do popełnienia obu zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Śledztwo w tej sprawie staszowska prokuratura zakończył w maju, kierując do sądu akt oskarżenia.