– Rzeczywiście, po prawie 7 latach uczestnictwa w Platformie zauważam te pęknięcia, które są dezercją z partii środka. (...) Nie muszę za wszelką cenę być w Senacie. I nie muszę za wszelką cenę być w klubie PO – powiedział senator partii rządzącej Jan Rulewski.
O swoich pretensjach wobec Platformy Rulewski mówił w wywiadzie z dziennikiem "Fakt".
– Platforma porzuciła ludzi wykluczonych, bezdomnych, starszych. Platforma zdezerterowała. Z bycia partią środka stała się partią liberalną. W związku z tym moje nastroje nie są najlepsze. Polsce potrzebna jest odnowa, nie jedynie zmiana, ale odnowa – mówi senator, odnosząc się do odrzucenia przez Senat projektu ustawy o darmowych lekach dla ubogich emerytów i rencistów.
– Jeśli partie są wodzowskie, jeśli posłowie i senatorowie oddają się w niewolę szefa, oznacza to, że nie mamy do czynienia z demokracją. Mamy do czynienia z rządami autorytarnymi, choć rozpisanymi na nutach demokratycznych – mówił dalej Rulewski. Zarzucił przy tym premierowi, że za państwo bierze odpowiedzialność jednoosobową, podczas gdy powinna ona leżeć na barkach wszystkich polityków. – Co więcej, daleko mu do skutecznego zarządzania – mówił o swoim zwierzchniku Rulewski.
Na pytanie dziennikarki, czy wyjdzie z PO, senator odpowiedział: "Muszę zweryfikować swoje miejsce po 25 latach trudnej drogi i odpowiedzieć sobie na pytanie, które zadaje mi wiele osób: „Jak pan może jeszcze być w tej Platformie?”".
Zarzekł się jednak, że "piłka jest ciągle w grze" i przyznał, że rozważa występowanie albo jako senator niezależny albo jako członek zjednoczonej prawicy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Senator PO: Nie reaguję ostro na taśmy, bo groziłoby mi wdowieństwo polityczne