Małe dziecko "bawiło się" w dziale do makijażu oddziału sieci Sephora. Szacowana wartość strat to około 4 tys. zł. Fotografię, która wygląda jakby przez drogerię przeszło tornado, udostępniła na Facebooku amerykańska blogerka ze stanu Georgia zajmująca się makijażem. Weszła do sklepu zaraz po zniknięciu dziecka - informuje "The Independent".
– To jest oburzające! Jak matka mogła nie wiedzieć, co robi jej dziecko. Jeśli nie potrafisz zarządzać swoimi dziećmi, zostaw je w domu – skomentowała jedna z internautek.
– Większość matek nie ma innego wyboru, jak tylko zabrać swoje dziecko do sklepu. Z pewnością nie miała wolnej opiekunki do dyspozycji, tak jak większość z nas. Po drugie, jako była właścicielka sklepu, uważam, że oszacowane szkody są przesadzone. Jak tylko posprzątają, prawie wszystkie produkty są do uratowania – czytamy w komentarzu pod zdjęciem.
– Nigdy nie zabrałam dzieci ze sobą do lekarza. Próbowałem też nie brać ich na zakupy. Jeden rodzic zawsze zostawał w domu, a drugi prowadził sprawy dorosłych. Zawsze jest jakaś pomoc - radzi jedna z czytelniczek bloga.
Wpis zrobił furorę w sieci. Udostępniono go ponad 25 tys. razy na Facebooku. Podobną ilość razy skomentowano wybryki dziecka.