Rosalak: W 1939 roku znaleźliśmy się w czymś, co nazywa się matnią. Sprawdziły się wszystkie najgorsze scenariusze fantastycznie makabryczne

– To, co nas wówczas spotkało, jest zupełnie niezrozumiałe na Zachodzie, bo ofensywa czy na Skandynawię, czy na Francję, jest w ogóle nieporównywalna. Oni nie wiedzą co się tutaj naprawdę wydarzyło. Czy ktoś mógł przypuszczać, że to tak się skończy? – mówił w Telewizji Republika Maciej Rosolak.
Maciej Rosalak, z miesięcznika "Historia Do Rzeczy" był gościem Jana Piaseckiego w "Polsce na Dzień Dobry".
"W 1939 roku znaleźliśmy się w czymś, co nazywa się matnią, czyli sytuacji bez wyjścia"
Rozmowa dotyczyła wybuchu II wojny światowej, której dziś obchodzimy 77. rocznicę.
Odnosząc się do tego, w jakiej sytuacji byłaby Polska, gdyby zachowała się np. tak, jak Czechy, Maciej Rosalak wskazał, że "scenariusz nie byłby pozytywny i świetlany dla nas". – Przykład Czech, które ustąpiły w Monachium i oddały Niemcom Sudety, a w marcu stały się protektoratem Czech i Moraw, czyli obszarem podbitym przez Niemcy, to w naszym przypadku mogłoby się skończyć tak, że Niemcy rychło zażądałyby całego Pomorza, całej Wielkopolski z Kujawami, Powiślem, całego Śląska – mówił. Zdaniem historyka "stalibyśmy się wasalem ubezwłasnowolnionym, idąc razem na Związek Sowiecki, wplatalibyśmy się w sytuację, kto wie czy sytuacja nie byłaby o wiele, wiele gorsza niż to, co nas spotkało – ocenił. – W 1939 roku znaleźliśmy się w czymś, co nazywa się matnią, czyli sytuacji bez wyjścia, bo chociaż nasze władze, mam na myśli ministra Becka, który prowadził politykę zagraniczną, jak i władze wojskowe z Rydzem-Śmigłym na czele, mogły przypuszczać, że nie spotka nas wielka klęska, tak dojmujące nieszczęście, jakie spotkało nas we wrześniu – mówił.
"W grudniu 1945 roku mieliśmy quasi-republikę sowiecką"
Gość Telewizji Republika przypomniał, że "mieliśmy pakt o nieagresji ze Związkiem Sowieckim". – Wprawdzie Niemcy wypowiedziały wiosną deklarację o niestosowaniu agresji, zawartą w 1932 roku, ale ten pakt z Sowietami, jego ważność mijała dopiero w grudniu 1945 roku, a proszę sobie przypomnieć co mieliśmy w grudniu 1945 roku – quasi-republikę sowiecką, poza tym dwa sojusze wojskowe, dlatego że 25 sierpnia z Brytyjczykami podpisaliśmy porozumienie, jakie było – de facto – sojuszem wojskowym takim, jaki mieliśmy z Francją od 1921 roku i teraz obrona we wrześniu była obliczona na to, że sojusznicy ruszą w ciągu dwóch tygodni z Zachodu, tymczasem co się stało? 12 września, w obecności premierów Wielkiej Brytanii i Francji, przyjęli w tajemnicy przed Polakami fakt, że nie ruszą, przyjęli założenie, że nie przeprowadzą żadnej skutecznej ofensywy, wbrew porozumieniu i gwarancjom dawanym Polsce, a 17 września wkroczyli Sowieci, łamiąc ten sojusz, ten pakt, o który mówiliśmy – przypomniał Maciej Rosalak.
"To, co nas wówczas spotkało, jest zupełnie niezrozumiałe na Zachodzie"
Gość Jana Piaseckiego zauważył, że "gorszego scenariusza być nie mogło". – Nikt też nie spodziewał się, że Niemcy w porozumieniu z Sowietami, na szczeblu m.in. Gestapo-NKWD, od 28 września w m.in. Krakowie i Zakopanem, umówią się, jak niszczyć polskie elity. A Niemcy pchali do obozów głównie polską inteligencję i ich akcje doprowadziły do tego, że około stu tys. nauczycieli, profesorów, duchownych, ci ludzie 50 tys. rozstrzelanych, 50 tys. osadzonych w obozach koncentracyjnych, już od września 1939 roku, a Sowieci bardzo prędko do tego dołączyli, a nawet prześcignęli Niemców – przypomniał.
– To, co nas wówczas spotkało, jest zupełnie niezrozumiałe na Zachodzie, bo ofensywa czy na Skandynawię, czy na Francję, jest w ogóle nieporównywalna. Oni nie wiedzą co się tutaj naprawdę wydarzyło. Czy ktoś mógł przypuszczać, że to tak się skończy? Znaleźliśmy się w matni i wszystkie najgorsze scenariusze fantastycznie makabryczne, sprawdziły się, niestety – dodał Rosalak.
Najnowsze

Przydacz: Kierując ustawę o mowie nienawiści do TK, Andrzej Duda wykonał bardzo dobry ruch

Kamiński kontra Kidawa-Błońska. Zaufanie w koalicji? Coraz go mniej

Podkarpackie: Niemal 200 interwencji strażaków. Wojsko ma pomagać w usuwaniu skutków ulewy
