Gośćmi programu "Republika po południu" byli Magdalena Sroka (Porozumienie), Jarosław Sachajko (Kukiz\'15), Grzegorz Napieralski (Koalicja Obywatelska) i Arkadiusz Iwaniak (Lewica).
W dzisiejszym programie tematem rozmowy był Narodowy Program Szczepień oraz afera szczepionkowa z udziałem polskich celebrytów.
- To nie są tylko przedstawiciele sztuki, są to również politycy, a także (przy. red. ich) rodziny (...). Sytuacja pokazała, że mentalność niektórych osób jest zupełnie inna. Zabrakło ludzkiej przyzwoitości. Te tłumaczenia i zmiany wersji świadczą o tym, że nie wiadomo było jak do tego podejść - powiedziała Magdalena Sroka.
- Ta informacja ujrzała światło opinii publicznej w momencie, kiedy studenci zaalarmowali o tej sytuacji, mówiąc, że są cały czas w gotowości i mogliby stawić się na szczepienia w ciągu mniej niż godziny - dodała Sroka.
Magdalena Sroka wyraziła nadzieję, że ta sytuacja “będzie to przestrogą”.
- To jest nie w porządku w stosunku do osób, które potrzebują tych szczepień najbardziej, czyli do grupy zero - podsumowała.
Zdaniem Grzegorza Napieralskiego "to bardzo pomogło promocji szczepień".
- Paradoksalnie wbrew etycznym postawom ta cała sytuacja przysporzyła wielu osobom chęci zaszczepienia. Ja byłem od samego początku zwolennikiem, żeby osoby publiczne (...) zostały zaszczepione w miarę szybko - stwierdził Grzegorz Napieralski.
- Ja miałem nadzieję, że w grupie zero, że szczepienia pójdą szybko i przejdziemy do kolejnej grupy. Zdaję sobie sprawę, że mamy pewne ograniczenia (...), czyli ilość szczepionek, które do nas przychodzą - powiedział Arkadiusz Iwaniak.
- Co do tej akcji jest ona skandaliczna. W Polsce rząd wyznaczył takie procedury, że najpierw szczepimy lekarzy i ewentualnie ich rodziny, co się wydaje rozsądne i racjonalne (...) Ten kierunek był dobry i skoro były takie zasady, to trzeba było ich przestrzegać - skomentował Sachajko.