Znany adwokat odpowie przed sądem za oszustwo związane z warszawską reprywatyzacją - informuje Prokuratura Krajowa. Akt oskarżenia wobec Roberta N. wpłynął do Sądu Okręgowego w Warszawie z końcem października.
Adwokat jest oskarżany o oszustwo w związku z reprywatyzacją nieruchomości w Warszawie. "Oskarżonemu zarzuca się doprowadzenie swojego klienta do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie ponad 9 milionów złotych" - napisano w komunikacie.
Jak ustaliła prokuratura, Robert N. od 2006 roku specjalizował się w sprawach administracyjnych i sądowych, związanych z reprywatyzacją i odzyskiwaniem nieruchomości warszawskich lub odszkodowań za grunty wywłaszczone na podstawie tzw. dekretu Bieruta. Oskarżony skupował roszczenia dekretowe od byłych właścicieli i ich spadkobierców, a w swoich sprawach wykorzystywał znajomości w Biurze Gospodarki Nieruchomościami Miasta Stołecznego Warszawy.
"Błędne dane"
Robert N. jest oskarżony o wprowadzanie w błąd swojego klienta. 93-latek zgłosił się do adwokata po poradę w odzyskaniu nieruchomości i udzielił mu pełnomocnictw potrzebnych do jej odzyskania. Jak twierdzi prokuratura, oskarżony przekonywał klienta, że uzyskanie odpowiedniej wysokości odszkodowania od miasta nie jest możliwe i zaproponował odkupienie roszczenia. "Oskarżony wielokrotnie przedstawiał też pokrzywdzonemu błędne dane co do wartości spornej nieruchomości i wpływu na tę wartość rzekomo skomplikowanego stanu faktycznego i prawnego" - pisze prokuratura. Miał także znaleźć klientów gotowych zapłacić wyższą cenę za roszczenie, ale nie podjął żadnych działań w tej sprawie.
Jak czytamy w komunikacie prokuratury, 93-latek wypowiedział Robertowi N. pełnomocnictwa, co nie przeszkodziło oskarżonemu w kontynuowaniu jego działań. O zerwaniu umowy nie dowiedziało się miasto ani sąd. "Działania oskarżonego miały wpływ na kolejne decyzje w sprawie, niekorzystne dla pokrzywdzonego, w tym na notarialną sprzedaż przez pokrzywdzonego wszelkich roszczeń dotyczących spornej nieruchomości i to członkowi rodziny oskarżonego" - napisała prokuratura.
Za zarzucane przestępstwo oskarżonemu grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.