Nie milkną echa zamachu w Nowym Yorku, w którym życie straciło osiem osób. Dzisiejszym rozmówcą Piotra Kieragi był Witold Repetowicz, ekspert od spraw międzynarodowych. – Charakterystyczny był artykuł w „New York Times” o tym, dlaczego ten akt terroru jest nazywany aktem terroru, a strzelanina w Las Vegas nie była tak nazywana. Autor odpowiedział na to pytanie, a później to w sposób bzdurny zakwestionował – zauważył Witold Repetowicz.
Jaka jest więc różnica między tymi wydarzeniami? – Akt terroru to akt kryminalny, który jest motywowany politycznie. Celem takiego aktu nie jest to, żeby tylko pozabijać, ale żeby zmusić opinię publiczną do pewnego zaniechania lub nacisku na władzę, by dokonały pewnego działania. Akt terroru musi mieć ten motyw polityczny. Autor tego artykułu w „NY Times” zaczął wywód całkowicie anty-intelektualny, który tę prostą definicję próbował zaprzeczać, że to podwójne standardy i rasizm. Akt terroryzmu, zgodnie z definicją, musi zawierać akcent polityczny. Samo zabijanie dla zabijania nie jest aktem terroru. Nie chciałbym się wdawać w dyskusję na temat ograniczenia prawa do broni w USA. Chciałem zwrócić uwagę, że ma miejsce cała dyskusja, na temat samego definiowania aktu terroryzmu. Dzielenie włosa na czworo to popis ignorancji. Nie ma jednej definicji terroryzmu, są na ten temat dyskusji, ale w każdej definicji przewija się motyw zamachowca – odpowiada Witold Repetowicz.
"Te osoby, ze względów humanitarnych, mogą zostać przyjęte w Europie"
Czy Uzbekistan, z którego pochodził zamachowiec, jest miejscem, z którego mogą pojawiać się przyszli terroryści? W Uzbekistanie powstała Islamska Armia Uzbekistanu, która prowadziła również działalność w Afganistanie. Do niedawno prezydentem Uzbekistanu był Karimov, który tępił w sposób brutalny islamistów, zresztą jak wszelką inną opozycję. On był zaliczany do czołówki najbardziej brutalnych dyktatorów na świecie. W samym Uzbekistanie islamiści uzbeccy nie prowadzili działalności. Oni zostali wymieceni z tego kraju. Pamiętajmy, że sporo Uzbeków mieszka w Moskwie i Petersburgu, jako gazarbaieterzy. Duże Uzbeków i Tadżyków zostało zwerbowanych do Państwa Islamskiego i pojechało do Syrii. Ten człowiek tam nie był, ale to nie ma znaczenia, jest przepływ informacji, mógł wiedzieć co dzieje się z jego ziomkami. Państwo Islamskie ma trzy wymiary – wymiar terytorialny, który się kończy, bo w tej materii IS zostały 2 – 3 miesiące życia. Poza tym jest wymiar terrorystyczny i ideologiczny. Te dwa wymiary się nie kończą. W wymiarze ideologicznym, w przekazie, jest większa chęć przeprowadzania zamachów. To jedyna możliwość pokazania przez Państwo Islamskie swojej żywotności. Możemy spodziewać się starań do inspirowania do takich aktów. W Europie większość zamachów nie była dokonywana przez emigrantów z Azji Środkowej, więcej z północnej Afryki lub Bliskiego Wschodu – dodaje Repetowicz.
Co wiemy o samym terroryście? – Jest to prawdopodobne, że to był uśpiony terrorysta. Naiwnością jest sądzenie, że taki Saipow budzi się pewnego dnia i postanawia, że dzisiaj popełni zamach. To tak nie działa. Z całą pewnością miał takie kontakty, ktoś go inspirował, z kimś się kontaktował. Wszystkie zamachy ciężarówkami, ta metodologia, sprawca nigdy nie działa całkowicie sam. Jestem przekonany, że musiał pozostawać w kontakcie z innymi osobami. Komunikacja nie jest aż taka trudna. Co prawda może ona być przedmiotem inwigilacji, ale tutaj to nie zadziałało. Jeśli chodzi o te powroty, to warto pamiętać, że wbrew intuicyjnemu myśleniu okazuje się, wraca do Europy spora liczba bojowników. Rosjanie nie dopuszczą do żywych powrotu tych osób. Myślę, że te osoby, ze względów humanitarnych, mogą zostać przyjęte w Europie – zakończył Witold Repetowicz.