– Obsługiwałam jako dziennikarka 4 polskie pielgrzymki JP2 i sporo obserwowałam – napisała na Twitterze Alina Petrowa, dziennikarka Katolickiej Agencji Prasowej. W tym kontekście przypomniała pewną istotną kwestię.
– Gdyby ci wszyscy celebryci, wielkie sławy, politycy, którzy się wówczas tak wokół niego tłoczyli, zechcieli teraz powiedzieć hejterom żeby się opamiętali. Ale jakoś cicho – napisała, odnosząc się do ataków na św. Jana Pawła II. Kiedy papież Polak żył i sprawował swój pontyfikat, niemal wszyscy – szczególnie chętnie politycy i celebryci – chcieli zrobić sobie z nim zdjęcie, uczestniczyli w pielgrzymkach i audiencjach i ze wzruszeniem i rozrzewnieniem wspominali swoje spotkania z Janem Pawłem II, kiedy nadszedł wieczór 2 kwietnia 2005 r.
Ataki na świętego Jana Pawła II nasiliły się po reportażu Marcina Gutowskiego "Don Stanislao" o kard. Stanisławie Dziwiszu, który przez lata blisko współpracował z papieżem Polakiem.
– Kard. Dziwisz to etap do osiągnięcia głównego celu - zniszczenia autorytetu Jana Pawła. Jest on filarem, filary się niszczy ze szczególną zaciętością, gdy chce się zniszczyć całą budowlę – napisała Petrowa.
– Redaktor Lis niemal płakał, pewien dziennikarz GW mówił, że ma trzydzieści ileś lat i ma świadomość, że pod kątem zawodowym nic ważniejszego już go nie spotka… - pisze dalej dziennikarka, odpowiadając na komentarze internautów, którzy przypominali kolejne sławy, dziś zapamiętale atakujące Kościół, księży, a także tego samego papieża, który niegdyś był dla nich wielkim autorytetem.
Obsługiwałam jako dziennikarka 4 polskie pielgrzymki JP2 i sporo obserwowałam. Gdyby ci wszyscy celebryci, wielkie sławy, politycy, którzy się wówczas tak wokół niego tłoczyli, zechcieli teraz powiedzieć hejterom żeby się opamiętali. Ale jakoś cicho.
— Alina Petrowa (@AlinaPetrowaW) November 23, 2020
Redaktor Lis niemal płakał, pewien dziennikarz GW mówił, że ma trzydzieści ileś lat i ma świadomość, że pod kątem zawodowym nic ważniejszego już go nie spotka...
— Alina Petrowa (@AlinaPetrowaW) November 23, 2020
Cóż, chyba doskonale znamy historię Człowieka, którego najpierw z wielką czcią i radością witano w Jerozolimie, aby zaledwie kilka dni później krzyczeć: "Ukrzyżuj"