To się nie mieści w głowie. Komisja Bodnara uznała krytykę pomocy migrantom szmuglowanym przez białoruskie służby za „represje”

Specjalna komisja powołana z inicjatywy ministra sprawiedliwości Adama Bodnara miała zbadać rzekome mechanizmy represji wobec organizacji społecznych w czasach rządów PiS. Okazuje się, że publiczna krytyka pomocy migrantom na polsko-białoruskiej granicy, żarty z posła Franciszka Sterczewskiego czy negatywne opinie o filmie Agnieszki Holland „Zielona Granica”, zostały potraktowane jako przejaw właśnie tych „represji”.
Krytyka migrantów jako represja?
Raport komisji, która powstała w kwietniu 2025 roku, miał ujawniać nękanie i prześladowanie aktywistów społecznych za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy w latach 2015-2023. Tymczasem z dokumentu wynika, że za „represje” uznano… publiczną krytykę skandalicznych zachowań ówczesnej opozycji na granicy polsko-białoruskiej z 2021 roku:
— Czy wiecie Państwo, że autorzy raportu Komisji ds. represji w wobec organizacji społecznych w latach 2015-2023 zaliczyli do owych „represji”… publiczną krytykę pomocy migrantom szmuglowanym przez białoruskie służby do Polski i destabilizację pracy służb oraz Wojska Polskiego? — ujawnił mecenas Bartosz Lewandowski.
Nie tylko wsparcie dla migrantów miało być zdaniem komisji objęte „ochroną” przed krytyką. Podobnie potraktowano także krytykę filmu „Zielona Granica” Agnieszki Holland, który w opinii wielu Polaków przedstawiał funkcjonariuszy Straży Granicznej w sposób haniebny.
Jeszcze bardziej absurdalny wydaje się fragment, w którym komisja odniosła się do posła KO Franciszka Sterczewskiego, znanego z akcji przenoszenia przez granicę siatek z jedzeniem w wyjątkowo komiczny sposób.
— Śmiejesz się z posła Sterczewskiego, który „zasuwał” na granicy z siatkami? To też represje — podkreślił Lewandowski.
Według mecenasa Lewandowskiego raport jest całkowicie przesiąknięty ideologią i przedstawia działania polskich służb w krzywym zwierciadle:
— Raport jest tak zideologizowany, że bardziej się nie da — ocenił prawnik.
W dokumencie można przeczytać między innymi:
— Efektem jednostronnego pokazywania osób uchodźczych i migranckich było wzbudzenie strachu, niechęci i złości, nie tylko wobec nich, ale również wobec osób im pomagających — czytamy.
Środowiska konserwatywne wskazują, że raport Bodnara uderza w podstawowe mechanizmy debaty publicznej i de facto ogranicza wolność słowa. Krytyka, żarty czy filmowa polemika to element normalnej dyskusji w państwie demokratycznym, a nie „represja”.
Źródło: Republika, x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze

Edukacja zdrowotna i „edukatorzy” tolerancji. Rodzice zatrzymali zajęcia w warszawskim liceum

Jabłoński: rząd tworzy narrację, że każdy kto zadaje pytania to działa jako ruska onucka

Tradycja na talerzu: pampuchy ziemniaczane z lubelskiej wsi
