Polskiemu programowi energetyki jądrowej brakuje wyrazistego lidera na najwyższym poziomie politycznym, sam program jest kluczowy dla całego polskiego sektora energii – to wnioski raportu Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych o energii z atomu w Polsce.
Realizacja programu jądrowego ma znaczenie strategiczne, przyczyni się do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa i wzmocnienia międzynarodowej pozycji Polski; atom będzie nie tylko sposobem realizacji unijnych celów redukcji emisji, ale też poprawi bilans źródeł energii - czytamy w zaprezentowanym w poniedziałek raporcie z projektu badawczego PISM „Energetyka jądrowa w Polsce: bilans i perspektywy”.
Jak podkreśla raport, koniecznym warunkiem dla rozwoju atomu jest poparcie społeczne, a tegoroczne badanie opinii publicznej wskazuje, że jest ono wysokie - wynosi 64 proc. Jedna z autorek raportu Zuzanna Nowak zwróciła jednak uwagę, że poparcie to nie jest dane raz na zawsze, a inne wyniki badań wskazują na niepokojąco niski poziom wiedzy o energii z atomu.
– Od strony rządu widać brak instytucjonalizacji przywództwa programu energetyki jądrowej, nie ma wyraźnego lidera, który poprowadzi całą sprawę – oceniła też Nowak.
Również druga autorka raportu Aleksandra Gawlikowska-Fyk wskazywała, że z obserwacji za granicą wynika, iż konieczny jest lider, który poprowadzi debatę o energii jądrowej, zaangażuje środki, także polityczne. – Ostateczne decyzje zapadają na wysokim poziomie politycznym, to tam powinno się czuwać nad sprzyjającymi warunkami dla realizacji programu – dodała.
Zdanie dyrektora departamentu energii jądrowej w ministerstwie gospodarki Zbigniewa Kubackiego, trudno polemizować ze wskazanymi w raporcie kierunkami i resort z pewnością będzie z dokumentu korzystać.
Z kolei szef departamentu energetyki jądrowej PGE Marcin Ciepliński ocenił, że w raporcie trudno znaleźć argumenty przeciwko atomowi, więc należy już dyskutować o tym, jak zrealizować program jądrowy, a nie czy w ogóle go zaczynać.
Według opracowania, ponieważ inwestycje przy budowie pierwszej elektrowni jądrowej ocenia się na 40-60 mld zł, to Polska powinna bezwzględnie dopilnować osiągnięcia korzyści społecznych i gospodarczych przy tej okazji. Jedną z nich będzie wzmocnienie relacji politycznych i gospodarczych z wybranym dostawcą technologii, natomiast dla polskich firm uczestnictwo w programie musi być odskocznią na rynek międzynarodowy – oceniały autorki.
Zdaniem szefa Narodowego Centrum Badań Jądrowych, prof. Grzegorza Wrochny być może warto usystematyzować dalszą debatę publiczną na wzór brytyjskiej "białej księgi" z 2008 r., która stała się mapą drogową dyskusji o nowych elektrowniach jądrowych. – W efekcie Wlk. Brytania jest już po debacie, każdy wie co ma robić, kiedy itd. – podkreślił Wrochna.
Jako największe wyzwanie PISM w raporcie wskazuje na znalezienie modelu finansowania, który zagwarantuje zwrot z inwestycji, a jednocześnie nie zostanie zakwalifikowany przez KE jako pomoc publiczna. PGE wielokrotnie deklarowało, że najbardziej obiecujący wydaje się brytyjski model tzw. kontraktu różnicowego, który KE prawdopodobnie wkrótce zatwierdzi.
Kontrakt taki to w uproszczeniu zapewnienie wytwórcy, że będzie osiągał przychód na ustalonej cenie, sprzedając jednocześnie energię na wolnym rynku. Gdy cena rynkowa jest niższa, wytwórcy dopłaca rząd; gdy jest wyższa - producent zwraca nadwyżkę.
– To uczciwe postawienie sprawy społeczeństwu. Na pewno KE zażąda transparentności pomocy publicznej, koszt atomu będzie widoczny i weryfikowalny – ocenił Ciepliński. Zastanawiał się jednocześnie, czy przy obecnej sytuacji polskiego górnictwa nie należałoby zweryfikować prognoz na niekorzyść konkurencyjności polskiego węgla, bo może się okazać, że energia z niego będzie droższa.
W sierpniu PISM przedstawił wyniki sondażu w ramach projektu badawczego, przeprowadzonego w kwietniu br. Za wykorzystaniem energii z atomu w Polsce opowiedziało się w nim 64 proc. ankietowanych. 23 proc. było przeciw. Jednocześnie 42 proc. respondentów przyznało, że nie ma żadnej wiedzy na temat energetyki jądrowej.
Zgodnie z planami rządu, budowa elektrowni powinna się zacząć w 2020 r., a pierwszy blok - ruszyć do końca 2024 r.