Ekspert ds. międzynarodowych Krzysztof Rak powiedział na antenie TV Republika, że rozmawia z wysokim rangą urzędnikiem obecnego rządu, który powiedział mu, że wśród Polaków ewakuowanych z Donbasu znaleźli się separatyści. – W jaki więc sposób prześwietlimy dwa tysiące uchodźców z Syrii i Erytrei skoro nie byliśmy w stanie ustalić kogo sprowadzamy z Donbasu? – pytał.
Ekspert odniósł się do planów sprowadzenia do Polski 2 tysięcy uchodźców zz Syrii i Erytrei.
– Sądzę, że nie damy sobie rady z tymi dwoma tysiącami osób – ocenił. Rak podkreślił, że Polska od wielu lat stoi przed problemem repatriacji osób z Kazachstanu, z którym ewidentnie sobie nie radzi. – I nie chodzi o to, że nie ma pieniędzy, bo one są – zastrzegł.
Gość Antoniego Trzmiela powiedział, że były lata, kiedy sprowadzano do kraju ok. 70 osób rocznie. – Trzeba więc zadać rządowi pytanie: co stanie się z tymi dwoma tysiącami osób – mówił.
Rak zdradził, że rozmawiał z wysokim rangą urzędnikiem obecnego rządu, który powiedział mu, że wśród Polaków ewakuowanych z Donbasu znaleźli się separatyści. – W jaki więc sposób prześwietlimy dwa tysiące uchodźców z Syrii i Erytrei skoro nie byliśmy w stanie ustalić kogo sprowadzamy z Donbasu? – pytał.
Jak dodał, w innych państwach np. w Niemczech plany przyjmowania uchodźców są bardzo obszerne i powszechnie komentowane, Polska zaś zdaje się nie mieć żadnej strategii w tej dziedzinie. Rak wyraził opinię, że "znając nasz rząd i teoretyczność polskiego państwa", Niemcy wybiorą sobie najbardziej sprawdzone osoby, do nas trafią najbardziej podejrzane.
Ekspert w temacie uchodźców wypowiedział się kategorycznie. – Nie powinniśmy nikogo przyjmować. Dlaczego nie? Drugorzędna jest tu niesprawność naszego państwa. Pierwszorzędnym powodem jest to, że oni sami nie chcą tu przyjechać – mówił. Rak przekonywał, że uchodźcy chcą trafić do krajów, które są przygotowane na ich przyjęcie, nie zaś do takich, w których zostaną zamknięci w quazi obozach koncentracyjnych.