„Racja stanu”, „nielegalny migrant” czy „prostytutka”. Neo-władze PAP ZAKAZUJĄ dziennikarzom używania tych (i wielu innych) słów!
Kuriozum wokół mediów publicznych ciąg dalszy... Od teraz - dziennikarz pracujący w Polskiej Agencji Prasowej nie może używać w depeszach sformułowania „racja stanu” - i wielu innych. Dlaczego? Bo tak zarządziło szefostwo PAP. W kontekście "racji stanu" stwierdzono, że jest ono archaiczne i... „opisujące spolaryzowany świat z minionych stuleci”. Zakazane są też również słowa takie jak: nielegalny imigrant, homoseksualista czy prostytutka. Co ciekawe, w informacjach na temat przestępstw nie wolno podawać danych o narodowości oraz przynależności rasowej sprawców. Tak wynika z zapisów nowego Vademecum Dziennikarza PAP.
Po tym, jak nowi rządzący bezprawnie przejęli Polską Agencję Prasową, jej neo-szefostwo bierze się za język, jakim pisane są depesze PAP. Wymagania, którym muszą podporządkować się dziennikarze, ujęto w około 30-stronicowym vademecum, które kierownictwo agencji rozesłało do pracowników. Do jego treści dotarł portal wpolityce.pl. Jak podano - teoretycznie ma ono być jeszcze konsultowane z zespołem, lecz trudno spodziewać się, by zmianie uległy te najbardziej zadziwiające zapisy. Szczególnie te, które są elementem wojny kulturowej, a tą - jak powszechnie wiadomo - wypowiedziała nam wszystkim lewicowa międzynarodówka.
Tajemnicą nie jest też, że wiele redakcji prasowych, jak i tych internetowych - w dużej części czerpie informacje właśnie z Polskiej Agencji Prasowej. Często odbywa się to na zasadzie kopiowania gotowych depesz. Od teraz, trzeba będzie jednak dokładniej je weryfikować... Właśnie dlatego warto wiedzieć, jak od teraz będzie do swoich klientów pisać PAP, bo, niestety, z tym „niearchaicznym” - czy w sumie, nacechowanym ideologicznie - językiem, spotykać będziemy się znacznie częściej...
No to do sedna...
We wstępie vademecum, zawarto górnolotne stwierdzenie: "Praca w PAP to rodzaj nieformalnej służby cywilnej, właściwie rozumianej propaństwowości".
A jak rozumieć tę „właściwie rozumiana propaństwowość”?
Na pewno nie ma związku z „racją stanu”, bo to - jak zarządziły nowe władze PAP - pojęcie zabronione.
"W narracji dziennikarskiej unikamy archaicznego określenia „racja stanu”. Błędne jest traktowanie tego pojęcia jako synonim ponadczasowego, trwałego interesu narodowego, gdyż ten jest pojęciem dynamicznym (np. inny był interes Polski przed przyjęciem do Układu Warszawskiego, a diametralnie inny przed przyjęciem do NATO). Po drugie jest to pojęcie opisujące spolaryzowany świat z minionych stuleci, podczas gdy obecnie jest on zorganizowany przez rywalizujące bloki państw", napisano.
To uzasadnienie nie pozostawia wątpliwości – interesy państw narodowych to pieśń przeszłości, bo... dziś już nie istnieją. Czemu? Gdyż od teraz - znaczenie mają wyłącznie interesy większych organizmów politycznych, np. UE. Widać jasno, że autorom "vademecum" chodzi tu oczywiście o wymuszenie uległości wobec Unii Europejskiej. Potwierdzenie tego zawarto również w innym fragmencie poradnika...
"Przynależność do świata Zachodu to gwarancja naszego bezpieczeństwa i aksjomat polskiej polityki. UE i NATO to realnie istniejące organizacje, a nie ich projekcje. Punktem odniesienia w materiałach agencyjnych powinny być zawsze konkretne, traktatowe zapisy, a nie ich polityczne interpretacje. PAP nie popularyzuje więc poglądów o „zmowie brukselskich elit”, „zamachu na naszą suwerenność” itp. Instytucje wspólnotowe to nie „Oni”, a „My”" - właśnie tutaj.
Kontrowersyjne? Tak. Ale to dopiero rozgrzewka...
Od teraz, redakcje korzystające z depesz PAP - muszą zachowywać ostrożność wobec różnego rodzaju potworków zaimkowych, jak i... „aktywiszczy”. W kontekście polityki - żadna kobieta (tak - póki co - będzie można chyba jeszcze pisać) nie będzie już nazywana w depeszach PAP "ministrem" (no chyba, że sama na to pozwoli...).
"W PAP uznajemy za normę stosowanie nazw żeńskich. Zainteresowanym pozostawimy rozstrzygnięcie, którą formę feminatywu stosować, np. „ministra”: czy „ministerka”. Przy braku jednoznacznego opowiedzenia się za konkretną formą preferujemy określenie „ministra”. Po wyraźnej deklaracji osoby przywoływanej w tekście respektujemy jednak prawo do używania nazw tradycyjnych. W przypadku osób niebinarnych respektujemy preferowaną przez nie formę rodzajową", czytamy w wymysłach nowej władzy PAP.
Ba, zaczęła obowiązywać również zasada, jakoby „słowa nie mogą wykluczać”, a językowe fiksum-dyrdum jest już nazywane „wymogiem cywilizacyjnym, a nie wyborem politycznym czy światopoglądowym”. Dlatego vademecum "radzi", jak powinno się pisać:
- nie „murzyn”, lecz „osoba czarnoskóra”;
- nie „Eskimos”, lecz „Inuita”;
- nie „Indianie”, lecz „rdzenni Amerykanie”;
- nie „cygan”, „cygańskie osiedla”, lecz „Rom”, „romskie osiedle”;
- nie „nielegalny imigrant”, lecz „osoba przekraczająca granicę w sposób niezgodny z przepisami, nielegalny lub nieuregulowany”;
- nie „kaleka” czy „inwalida”, lecz „osoba z niepełnosprawnością”;
- nie „wózek inwalidzki”, lecz „wózek”, ew. „dla osoby z niepełnosprawnością”;
- nie „bezdomny”, lecz „osoba w kryzysie bezdomności”;
- nie „chory psychicznie”, lecz „chorujący psychicznie”;
- nie „down”, „niedorozwinięty” czy „opóźniony w rozwoju”, lecz „dziecko/osoba z niepełnosprawnością intelektualną”;
- nie „dziecko autystyczne”, lecz „dziecko/osoba w spektrum autyzmu”;
- nie „starzec” czy „staruszka”, lecz „osoba starsza” lub „senior, seniorka”;
- nie „głuchy”, lecz „osoba głucha” czy „niedosłysząca”
- nie „niewidomy”, lecz „osoba niewidząca”;
- nie „homoseksualista” czy ”lesbijka”, lecz „osoba nieheteronormatywna”; wobec osób po tranzycji płci - „ osoba transpłciowa”;
- nie „prostytutka”, lecz „pracownica seksualna”, „pracownik seksualny” lub „seksworker/ka”;
- nie ”bojownik”, lecz „terrorysta”; (termin „bojownik” rezerwujemy dla walczących o szlachetne idee i sprawy metodami cywilizowanymi);
Dużą uwagę (bo kolejne odrębne akapity) poświęcono migrantom. Tak, tym nielegalnym również.
Okazuje się, że niedopuszczalne jest zamienne używanie wyrazów „i/migrant” i „uchodźca”. Dlaczego? Bo to dwa odmienne pojęcia prawne.
"PAP nie akcentuje pochodzenia narodowościowego, koloru skory i przynależności rasowej. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy chodzi o osobę zatrzymaną pod zarzutem przestępstwa czy wykroczenia. W takich przypadkach poprzestajemy na podaniu obywatelstwa (jeśli oficjalnie potwierdzone). Nie powielamy takich informacji za innymi mediami – to PAP jest dla nich wzorcem, a nie oni dla PAP", brzmi poświęcony tej kwestii fragment z vademecum.
i jeszcze jedno - w depeszach Polskiej Agencji Prasowej nie znajdziemy już tradycyjnych, jak i poprawnych, form „na Ukrainie” czy „na Litwie”. Od teraz będzie "w Litwie, w Białorusi, w Ukrainie".
Cóż, rewolucja obyczajowa, ideologiczna oraz językowa postępuje błyskawicznie, więc vademecum stworzone w PAP wydaje się mocno niedoskonałe i zapewne - konieczne będzie jego szybkie aktualizowanie. Za chwilę ktoś może poczuć się przecież urażony...