Przesłuchanie Donalda Tuska wystarczająco wnikliwe? "Pytania zadawane przez posła Brejzę wyglądały jak świetnie wyreżyserowany spektakl"
Gościem red. Ryszarda Gromadzkiego w wieczornej rozmowie Telewizji Republika "W Punkt" był kandydat Zjednoczonej Prawicy w wyborach samorządowych na prezydenta Łodzi, poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda. O przesłuchaniu Donalda Tuska, spektaklu posła Brejzy, przegranej z Hanną Zdanowską oraz przyszłości politycznej... Zapraszamy do lektury!
W poniedziałek po godz. 10 rozpoczęło się posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, na które stawił się były premier, szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Przewodniczący Rady Europejskiej ma być ostatnim świadkiem, którego przesłucha komisja. Początkowo jego przesłuchanie miało się odbyć 2 października. Jednak 3 września przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) poinformowała, że zostało ono przesunięte na pierwszy dzień po II turze wyborów samorządowych, czyli na 5 listopada. Do sprawy odniósł się poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda.
"Raport komisji już w listopadzie"
– Spodziewaliśmy się takiego podejścia. Jak posłuchamy jego dzisiejszych słów, kluczowych jest zaledwie kilka momentów. Przewodnicząca zatrzymała go; nie pozwoliła rozwijać pobocznych wątków – mówił o podejściu Donalda Tuska podczas przesłuchania przez komisję sejmową ds. Amber Gold. – Nie ma wątpliwości, że notatka wpłynęła, że organy skarbowe były bierne, a pan Belka zadzwonił – to elementy bezsprzeczne. Premier Tusk jednak w ogóle się do tego nie ustosunkował – wskazał na strategię byłego premiera. – Cała ta operacja była ukierunkowana na przejęcie rynku lotniczego w Polsce – dodał polityk. – Jeżeli trzy lata, spółka nie składała deklaracji i nie płaciła podatków, nie jest to zaniedbanie nie wynikające z niczego. Poczekajmy na raport komisji, który pojawi się już w listopadzie – podsumował zagadnienie.
Roman Giertych bawił się wyśmienicie
Dzisiejsze przesłuchanie szeroko komentował na Twitterze Roman Giertych. PDT – jak określał byłego premiera – zmiażdżył, idąc nomenklaturą adwokata, przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann. Poniżej zamieszczamy kilka wpisów. Odmiennego zdania jest poseł Buda, który, jak podkreślił, przyglądał się całości posiedzenia.
P. Wassermann pyta znów świadka o przepisy prawa. Nie wystarczy sięgnąć do bazy aktów prawnych?
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 5 listopada 2018
Jak to jest, że od prawie 4 h świadka nie mogą zapytać posłowie opozycji?
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 5 listopada 2018
Wyłączanie świadkowi mikrofonu to nadużycie uprawnień przewodniczącej Komisji. I naruszenie prawa.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 5 listopada 2018
Pani Malgorzata ma pasmo sukcesów. Wczoraj pokonana, a dzisiaj dla odmiany zmiażdżona.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 5 listopada 2018
– Obserwowałem niemalże całe posiedzenie i mam zupełnie odwrotne wnioski. Przewodnicząca była wyważona i spokojna. To pan Donald Tusk miał kilka chwil, gdy wyprowadzono go z równowagi. Komisja nie dała się wciągnąć w gierki, na które były premier na pewno liczył – oponował poseł Prawa i Sprawiedliwości. Okazuje się, że nie cała komisja jednomyślnie podeszła do dzisiejszego przesłuchania. – Pytania zadawane przez posła Brejzę wyglądały jak świetnie wyreżyserowany spektakl. Można było odnieść wrażenie, że wszystko wcześniej ustawiono. To komediowe przedstawienie – wskazał.
Powrót Donalda Tuska
– Obserwuje politykę, znam takie powroty, tj. Aleksander Kwaśniewski czy Lech Wałęsa. One wszystkie ocierały się o komedie. W wyniku tych powrotów dochodziło do jakichś kompromitacji. W polskiej polityce nie mają one powodzeń. Jeśli chodzi o tak wysokie stanowiska jak premier czy prezydent, w Polsce nie może się to udać. Donald Tusk to polityk wyjątkowo świadomy; realnie kalkuluje swoje szanse. W mojej ocenie, jeśli będzie chciał wrócić do polityki, zapewne wejdzie w rolę parlamentarzysty bądź europarlamentarzysty – ocenił realne szanse "PDT".
II tura wyborów samorządowych
Czy my kiedykolwiek wygrywaliśmy w dużych miastach? Media rozbudziły nadzieje i oczekiwania. Zawalczyliśmy o nie, ale mieliśmy z tyłu głowy nasze realne szanse. Z pełną pokorą przyjąłem rezultat wyborczy. Zagłosowało na mnie 72 tys. ludzi – to ogromny potencjał. We wszystkich miastach ten wynik był porównywalny. Być może musimy na nowo zbudować ofertę dla klasy średniej, mieszkańców wielkich miast – mówił.
Przyszłość Waldemara Budy – polityka krajowa czy Bruksela?
– Na pewno nie wybieram się do Parlamentu Europejskiego. Mam dwójkę dzieci, pomagam żonie jak tylko mogę. Chciałbym pozostać w Polsce, najchętniej w Łodzi – rozwiał wątpliwości.