Sofia Sapiega, partnerka opozycyjnego blogera Ramana Pratasiewicza, która od maja przebywa w areszcie na Białorusi, napisała do Alaksandra Łukaszenki prośbę o ułaskawienie. Kobieta usłyszała oficjalne zarzuty z siedmiu artykułów kodeksu karnego.
- Jakaś decyzja może zapaść dopiero po procesie. Mamy jednak nadzieję na ułaskawienie przez Łukaszenkę. Wiem, że Sofia napisała prośbę o ułaskawienie. Będziemy czekać – powiedział rosyjskiemu radiu Echo Moskwy ojciec oskarżonej na Białorusi Sapiegi.
W poniedziałek poinformowano, że kobieta usłyszała końcowe zarzuty z siedmiu artykułów kodeksu karnego, a postępowanie w jej sprawie zostało przekazane do prokuratury, która wkrótce zamierza skierować akt oskarżenia do sądu.
Sapiega jest oskarżana m.in. o podżeganie do nienawiści, „organizowania przemocy i groźby użycia przemocy” wobec funkcjonariuszy, sędziów, urzędników i dziennikarzy.
Sapiega, według informacji Komitetu Śledczego, miała możliwość zapoznania się z aktami postępowania i pozostaje w areszcie domowym.
Sapiega, która jest obywatelką Rosji, może zostać ułaskawiona po zapadnięciu wyroku lub zostać poddana ekstradycji.
Od 20 października dziewczyna jest w areszcie domowym, a od połowy października rodzice nie mieli z nią kontaktu - wynika z informacji podanej niedawno przez media. We wrześniu przedłużono jej areszt do 25 grudnia br.
Sapiega i Pratasiewicz zostali zatrzymani po przymusowym lądowaniu w Mińsku samolotu linii Ryanair, którym lecieli z Aten do Wilna 23 maja. Przymusowe lądowanie samolotu stało się przyczyną zaostrzenia sankcji nałożonych na Białoruś.
Pratasiewicz to były współredaktor kanału Nexta, uznanego przez władze białoruskie za „ekstremistyczny”. Jego samego władze nazywały wcześniej „terrorystą”. Już po aresztowaniu bloger wystąpił kilkakrotnie w mediach państwowych, przyznając się do winy i błędów, a także krytykując dawnych współpracowników z kręgów opozycyjnych.
W mediach państwowych, licząc na złagodzenie kary, występowała także Sapiega. Kobieta zgodziła się także na współpracę ze śledztwem. Białoruskie media państwowe twierdziły, że kobieta była administratorką kanału w Telegramie, który ujawniał dane osobowe funkcjonariuszy struktur siłowych. Prorządowe portale społecznościowe opublikowały nagranie, w którym Sapiega „przyznaje się” do prowadzenia tego kanału.
Władze nie informują o miejscu pobytu Pratasiewicza, który przez pewien czas także przebywał w areszcie domowym.