– Gwiazdy wyborcze Prawa i Sprawiedliwości były bardzo dobre, wynik Beaty Szydło pewnie przez nikogo nie zostanie powtórzony przez wiele następnych lat. Te postacie, które władze Prawa i Sprawiedliwości umieściło na jedynkach, dwójkach, czy trójkach zdobyły naprawdę bardzo dużą liczbę głosów - powiedział w rozmowie z Dorotą Kanią w programie Telewizji Republika "Polityczny poker" profesor Waldemar Paruch, politolog.
– Panie profesorze mamy koniec kampanii wyborczej i jest pan człowiekiem, który przewidział wynik wyborów - zauważyła redaktor Dorota Kania.
– Należałem do tych, którzy podczas trwania intensywnej kampanii, nie miałem wątpliwości, że PiS wygra wybory - mówił profesor Waldemar Paruch. – Wiedziałem, że dobra strategia polityczna została przygotowana na tej wybory - dodał.
– Kampania wyborcza, którą widzę obywatele jest efektem pewnych założeń. PiS potrafiło wyciągnąć wnioski z kampanii samorządowej - mówił politolog.
– Postawiono taką tezę, że PiS nie jest w stanie wygrywać w miastach, te wybory pokazały , że PiS jest w stanie wygrywać w dużych miastach, może nie w metropoliach. (...) Czynników zwycięstwa PiS-u jest wiele. To zwycięstwo było pochodną wysokiej aktywności Prawa i Sprawiedliwości - stwierdził gość Doroty Kani.
– "Piątka Kaczyńskiego'' miała najczęściej sens ten ekonomiczny, niektórzy mówili że socjalny. (...) Natomiast "+", który był postawą wystąpień dwóch bardzo ważnych wystąpień prezesa z Rzeszowa i Gdańska - mówił.
– Prawo i Sprawiedliwość wystąpiło w roli obrońcy normalności, wolności - podkreślił politolog.
– Platforma Obywatelska stała się partią narzucania swojej woli. Dlatego? Bo nie udało się po raz drugi wykorzystać karty polexitu. Jean Claude Juncker utopił sprawę z polexitem, mówiąc, że żadnego polexitu nie będzie i zamknął temat, dlatego potem postawiono na zderzenie z PiS-em na poziomie kulturowym - dodał gość Telewizji Republika.
– Jeśli popatrzymy na wyborców PiS w ujęciu socjologicznym, to pokazuje to bardzo stabilnych wyborców w dużych miastach, na przykład w Warszawie. W dużych miastach jest to 1/3 wyborców, którzy zawsze chadzają na wybory i na nich Prawo i Sprawiedliwość może polegać, bo oni są zawsze w opozycji - zauważył profesor Waldemar Paruch.
– Udało się odwojować miasta, pokazać publicznie, że jest bardzo silny elektorat w miastach między 50 a 200 tysięcy mieszkańców. (...) Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory nie tylko we wschodniej Polsce - podkreśłił.
– Koalicja Europejska nie przewidziała tego, zapomniała o tzw. "gwiazdach wyborczych". Gwiazdy wyborcze Prawa i Sprawiedliwości były bardzo dobre, wynik Beaty Szydło pewnie przez nikogo nie zostanie powtórzony przez wiele następnych lat. Te postacie, które władze Prawa i Sprawiedliwości umieściło na jedynkach, dwójkach, czy trójkach zdobyły naprawdę bardzo dużą liczbę głosów - mówił gość redaktor Kani.
– Można było domniemywać, że ta frekwencja będzie znacznie wyższa, bo już było to widać przy wyborach samorządowych. Im mocniejszy jest spór polityczny, tym frekwencja jest wyższa. Im różnica między partiami się zaciera, tym ta frekwencja jest niższa - ocenił politolog.
– Najważniejszym błędem Koalicji Europejskiej było utworzenie Koalicji Europejskiej tego sztucznego bytu (...) Jedynym zwornikiem było hasło "anty-pis", jeżeli się wysuwa takie hasło to od razu się limituje maksymalny wskaźnik poparcia - stwierdził.
– Gdyby kampania trwałą jeszcze tydzień albo dwa, to Wiosny by nie było w parlamencie europejskim. To jest przykład fatalnie prowadzonej kampanii - ocenił profesor Waldemar Paruch.