- Timmermans zachowuje się i mówi jak przełożony polskich instytucji i polskiego państwa, jak dyktator, który mówi „macie zrobić to”, „tego wam absolutnie zrobić nie wolno”. Mówi, że nie wolno nam przenieść sędziów w stan spoczynku. A skąd on to wie? Akurat konstytucja polska przewiduje coś takiego. Czy to się odnosi do tej sytuacji czy innej - to już skomplikowana materia prawna. Tymczasem Timmermans przychodzi i mówi: „Nie, taka jest wykładnia polskiej konstytucji, tego wam robić nie wolno”. Ręce opadają. To jest breżniewizm - powiedział w Telewizji Republika prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
Breżniewizm Timmermansa
Prof. Ryszard Legutko odniósł się do dzisiejszej konferencji wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, Fransa Timmermansa, który powiedział, że "daje polskiemu rządowi miesiąc na "wyjaśnienie i rozwiązanie problemów" dotyczących reformy sądownictwa.
Komisja Europejska znów ingeruje w sprawy Polski! "Dajemy Polsce miesiąc"
- Timmermans zachowuje się i mówi jak przełożony polskich instytucji i polskiego państwa, jak dyktator, który mówi „macie zrobić to”, „tego wam absolutnie zrobić nie wolno”. Mówi, że nie wolno nam przenieść sędziów w stan spoczynku. A skąd on to wie? Akurat konstytucja polska przewiduje coś takiego. Czy to się odnosi do tej sytuacji czy innej - to już skomplikowana materia prawna. Tymczasem Timmermans przychodzi i mówi: „Nie, taka jest wykładnia polskiej konstytucji, tego wam robić nie wolno”. Ręce opadają. To jest breżniewizm - stwierdził europoseł.
- Paradoks polega na tym, że cała ta sprawa od samego początku dotyczy praworządności, rządów prawa, natomiast procedura, w oparciu o którą wszczęto postępowanie wobec Polski, jest mocno wątpliwa, jeśli nie całkowicie bezprawna, a to, jak się zachowuję Timmermans, nie ma nic z praworządnością wspólnego. On zachowuje się jak konstytucyjno-prawny chuligan - dodał prof. Legutko.
"Proces legislacyjny w Polsce ma swój rytm"
Pytany, czy możliwy jest z Komisją Europejską dialog, rozmówca TV Republika odpowiedział: - Timmermans nie dialoguje, Komisja Europejska w ogóle nie dialoguje. Ja doskonale pamiętam sprawę Trybunału Konstytucyjnego - były repliki, bardzo konkretne odpowiedzi, a Komisja wrzucała je do kosza. Teraz trzeba będzie odpowiedzieć, ale proces legislacyjny w Polsce ma swój rytm, wymaga to określonego czasu i nie będziemy się wygłupiać, by nagle zbierać się i realizować słowo w słowo to, co mówił na konferencji Timmermans. Komisarz Timmermans, jak powiedział mój kolega z europarlamentu, prof. Zdzisław Krasnodębski, nie jest uwzględniony w Polskiej konstytucji, więc trudno się tym przejmować.
Odnosząc się do istniejącej obecnie sytuacji, w jakiej znalazł się proces reformowania sądownictwa w Polsce, prof. Legutko zaznaczył, że trzeba stanowić jak najlepsze prawo, a drugorzędną sprawą jest to, jaki jest do tego stosunek KE. - Komisja przeminie, ta lub inna, natomiast problem z polskim wymiarem sprawiedliwości jest bardzo poważny i trzeba go rozwiązać jak najstaranniej - podkreślił eurodeputowany i dodał, że "Polacy wybrali nowy kierunek sprawowania władzy - kierunek reform, więc 'róbmy swoje'".
"Teraz tradycję Targowicy widzimy w całej okazałości"
Prof. Ryszard Legutko odniósł się także do postawy opozycji, przyklaskującej działaniom Brukseli i Fransa Timmermansa. - To jest stara polska tradycja Targowicy, która czasem jest zdradą, czasem głupotą, lekkomyślnością. To jest to, że rozwiązuje się problemy z pomocą podmiotów zewnętrznych, które mają tu „zrobić porządek”. Wiele nas to kosztowało w historii i to jest wciąż żywe - zauważył europoseł.
- Jest to żałosne, ale trwa taka polska „tradycja” i widzimy ją teraz w całej okazałości. Tym biedakom wydaje się, że takie rzeczy można robić bezkarnie, bo jak zaszkodzą polskiemu rządowi, to wzmocnią swoją pozycję. Nie, nie wzmocnią. Jeśli ktoś tak robi, traktowany jest z tamtej strony „odpowiednio”. Nawet jeśli są w Brukseli poklepywani, to mają ich za – przepraszam za słowo – szmaciarzy i jeżeli doszliby do władzy, to wcale ta pozycja nie będzie mocna, bo „możni” będą wiedzieli, z kim mają do czynienia i jak mają ich traktować - dodał.