Prof. Kantor: prawdziwy polityk zostanie zabity moralnie przez medialny przemysł pogardy i dosłownie przez nieznanych sprawców!
Można, bez wdawania się w szczegóły, scharakteryzować statystycznego człowieka kultury masowej, członka społeczeństwa masowego i zdezintegrowanego, w którym widać uwiąd więzi międzyludzkich, jako osobnika niesolidarnego, kultywującego postawy egoistyczne. Nie twierdzę oczywiście, że taka charakterystyka dotyczy wszystkich członków społeczeństwa masowego, że wszyscy oni prezentują wymienione cechy.
Społeczeństwo masowe i kultura masowa są dopiero w budowie, ich destrukcyjny wpływ ujrzymy – oby nigdy to się nie stało! – dopiero w pełni jej rozkwitu. Wiele jednak wskazuje na to, że postępy procesu budowania „człowieka masowego”, uczestnika „masowej kultury” są niepokojąco szybkie.
Człowiek żyjący w społeczeństwie masowym, uczestnik masowej kultury, jest podatny na wszelkie zewnętrzne wpływy, w szczególności na treści kultury popularnej i na propagandę serwowaną przez środki masowego przekazu. Człowiek taki traci stopniowo umiejętność indywidualnego, zdroworozsądkowego osądu ludzi, rzeczy i zdarzeń. Kieruje się opiniami sączonymi przez środki masowego przekazu, zachowuje się stadnie, zgodnie z narzucanymi mu schematami, ocenia świat, w którym żyje, wedle wskazań samozwańczych autorytetów, coraz rzadziej korzysta z właściwej człowiekowi umiejętności „krytyki czystego rozumu”. W konsekwencji staje się bierny, niezdolny do sprzeciwu, jest jak nakręcony mechanizm, którego ruchy łatwo przewidzieć, którym łatwo manipulować.
W społeczeństwach tradycyjnych jedynie w niektórych sytuacjach zbiorowość ludzi stawała się masą, tłumem i działała jak tłum, bezrefleksyjnie, w sposób narzucony przez tych, którzy potrafili taką sytuację wykorzystać. Dziś działania środków masowego przekazu, ludzi w nich zatrudnionych, znających naturę człowieka i mechanizmy socjotechniki, służą budowie społeczeństwa jako masy, tłumu, którym łatwo rządzić, któremu można narzucić wszelkie, nawet najbardziej absurdalne poglądy.
Właściwie już to widać, że dominacja medialnej indoktrynacji w kulturze masowej, indoktrynacji o treści konsumpcyjnej i hedonistycznej (podawana m.in. w łatwo strawnym pakiecie zwanym „prawa człowieka”) prowadzi do produkcji jednostek sterownych z zewnątrz, dla których rozwaga i odpowiedzialność są pustymi dźwiękami, obowiązki rodzinne, powinności społeczne, postawy obywatelskie, wszystko to, co stanowiło dotychczas istotę ludzkiego zbiorowego bytu, zejdzie na daleki plan, już schodzi. Człowiek masowego społeczeństwa jest skłonny przyjąć bez sprzeciwu reguły poprawności politycznej. Służy temu system edukacyjny, który nie uczy myślenia przyczynowo-skutkowego, nie pozwala zobaczyć prawdziwej złożoności świata i każe zadowalać się widzeniem rzeczy i faktów jako osobnych, nie powiązanych ze sobą fenomenów.
Człowiek kultury masowej to istota niedojrzała. Nie patrzy on dalej niż nakazuje mu to własny, ciasny interes, a sens życia widzi w używaniu tu i teraz (carpe diem). Swoje lęki egzystencjalne, a tych nawet kultura masowa nie jest w stanie usunąć, topi w konsumpcji, zabawie i rozrywce.
Nie sposób nie zauważyć ideologii stojącej za wyborami, mniej lub bardziej świadomymi, postawy Piotrusia Pana, ideologii hedonistycznej przenikającej kulturę masową, decydującej o charakterze masowego społeczeństwa. „Powszechny sceptycyzm – zacytujmy słowa kardynała C. M. Martiniego – brak zainteresowań wyższymi wartościami, przekonanie, że w życiu nie warto szukać niczego innego prócz własnej przyjemności i własnego doraźnego szczęścia. Ludzie unikają ryzyka i odpowiedzialności, nie chcą dorastać, chcą tkwić w dzieciństwie, już nie w tym niewinnym, tylko w tym za nic nieodpowiedzialnym, odkładają zawarcie małżeństwa, prokreację, trudne zadania, nie chcą się troszczyć o innych. Słowem wciąż trwa zabawa, żyje się wyłącznie chwilą, i tyle”.