O celowości i kulisach powstania inicjatywy zbiórki pieniędzy na odnawianie zniszczonych pomników na warszawskim cmentarzu powązkowskim, w Telewizji Republika opowiadał prof. Jan Żaryn ze Społecznego Komitetu Opieki Nad Starymi Powązkami im. Jerzego Waldorffa.
- Moja rodzina, rodzina Żarynów, zwłaszcza matka i brat, chyba od samego poczatku byli zaangażowani w tę inicjatywę - wspominał historyk. Opowiadał, że w momencie gdy rodziła się idea kwesty, "miał tylko naście lat i początkowo nie wzbudzała w nim ona zainteresowania". Zmieniło się to dopiero, gdy matka zabrała go na zbiórkę po raz pierszym. - To gdzieś w naszym domu Jerzy Walldorf, przy jakiejś dyskusji zaczął o tym wspominać. Tak rodził się komitet powązkowski. Poza Walldorfem brali w nich udział Hania Szwańkowska, przyjaciółka naszego domu - dodaje Żaryn.
Gość Antoniego Trzmiela zastrzegł, że "ten komitet rodził się pewnie w wielu domach, w których przebywał Walldorf. - Ale u nas rodził się na pewno od początku. W końcu nadszedł też ten moment, w którym mama wzięła mnie na cmentarz i sam zacząłem zbierać. Teraz uważam to za pewnego rodzaju obowiązek. Mój i mojej rodziny, ale oczywiście równoległy obowiązek wobec tej nekropolii, która jest dawką wspaniałej historii i sztuki - zaznaczył historyk. - Walldorf zawsze opowiadał ile jest tam Warszawy, tej przedwojennej Warszawy - wspominał.
Żaryn podkreślił też, że "Walldorf był przykładem wspanaiałego polskiego inteligenta, wspaniałego ziemanina". - To było widoczne w pozie, w gestach, w słowie, w kulturze. Dziś, jak w pamięci poszukuję obrazy z tego mojego salonu rodzinnego, to jeszcze w latach '60 przychdzili ludzie, którzy stanowili syntezę i esencję II Rzeczpospolitej - wyznał.
Profesor zwrócił też uwagę, że na sukces komitetu powązkowskiego pracuje wiele osób, których na codzień nie widać, a to również dzięki nim co roku możemy widzieć kolejne, odnowione miejsca pamięci. - Ja jestem tym, który zbiera. W komitecie jest wiele osób, które wykonują świetną pracę od lat. Była nią m.in. wspomniana wcześniej Hanna Szwańkowska, która bardzo pomagała Walldorfowi. Właśnie takie panie zajmowały się stroną kancelaryjną, finansową komitetu. Ich nie widać na zewnątrz, bo rzadziej zbierają, nie występują w mediach, ale są niezwykle istotne dla efektów naszej pracy - podkreśla.
Zdaniem historyka idea, którą zapoczątkował Jerzy Walldorf prędko nie umrze. - Bardzo wiele osób takich jak ja, dziennikarzy, historyków, aktorów, będzie tam co roku. Będziemy tam, bo wiemy, że znajduje się tam ogromna historia. Każdy z nasz ma świadomość, że stojąc z tą puszką robi coś dobrego. Sami wiemy, że robimy dobre uczynki i nie wyobrażamy sobie, żeby przestać kwestować - zapewnia Żaryn.
Profesor uważa także, że komitet powązkowski jest wspaniałym tematem badawczym, który podjąć mogą przyszli doktorzy. - Bardzo zachęcam młodych historyków, varsavianistów, do napisania pracy doktorskiej o komitecie powązkowskim. To wspaniała grupa ludzi, polskiej inteligincji, która wie, że w ciszy robi coś, co jest naprawdę dobre dla Polski - zakończył Żaryn.
mp, TV Republika, fot. Telewizja Republika