Zadziwiające jest to, że stenogramy są uznawane za materiał dowodowy. Przecież dowody przepadły wraz z awarią drutu magnetycznego i utratą części zapisu – mówiła o opublikowanych przez prokuraturę wojskową stenogramach z rozmów pomiędzy pilotami Jaka-40 i wieżą kontrolną w Smoleńsku prof. Anna Gruszczyńska-Ziółkowska muzykolog i uczestnik III Konferencji Smoleńskiej.
Profesor Gruszczyńska-Ziółkowska mówiła, że zeznania naocznych świadków odbiegają od wersji ujętej w stenogramach, podkreślała przy tym, że żaden z pilotów Jaka-40 nie wycofał się ze swoich twierdzeń dotyczących m.in. komendy zejścia Tupolewa na wysokość 50 m.
– Nikt nie zmieniał zeznań – zapewniała. – Oni słuchali tego, o czym rozmawiano między Tupolewem a wieżą, piloci bardzo szczegółowo pamiętali treść rozmów – stwierdziła.
Zastanawiała się, dlaczego zeznania pilotów zostały zupełnie zignorowane, a strona rządowa ufa bardziej niepełnym zapisom rozmów, niż zeznaniom naocznych świadków.
– Należy zapytać, dlaczego wśród dowodów nie ma tego, o czym mówią piloci – uznała.
Zwróciła uwagę, że na stronie internetowej, na której publikowane są wyniki prac komisji rządowej, w odpowiedzi na pytanie czytelnika, napisano, że komisja dysponowała "pełnymi stenogramami" i miała do nich "nieograniczony dostęp". Jej zdaniem, zastanawiający jest fakt, że w oficjalnych raportach komisji nie ma żadnej wzmianki o korzystaniu ze stenogramów z rozmów między Jakiem-40 a wieżą kontrolną.
– Komisja dysponowała pełnymi stenogramami i miała możliwość ich odsłuchania – stwierdziła. – Komisja Millera w żadnym z raportów nie dała informacji, że korzystała z tych nagrań – dodała.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
[NASZ NEWS] Wniosek o ujawnienie dokumentów śledztwa smoleńskiego
Gargas: Nie dajmy się zmanipulować dokumentom, które budzą wątpliwości