Profesjonalna organizacja sesji UNESCO, coraz więcej instytucji kultury pod opieką Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i zwiększenie państwowego budżetu na kulturę o 200 mln zł –o sukcesach i wyzwaniach resortu kultury opowiada „Gazecie Polskiej” jego szef prof. Piotr Gliński.
Panie ministrze, jak dużo wysiłku włożono w resorcie kultury, by wpisać podziemia tarnogórskie na listę światowego dziedzictwa UNESCO?
Dużo. Sesja, jaką zorganizowaliśmy jako Polska – a MKiDN było głównym organizatorem całej inicjatywy – okazała się kolejnym sukcesem międzynarodowym w ostatnim czasie. Spotykaliśmy się z opiniami, że to najlepiej zorganizowana sesja w historii UNESCO. Dziękuję wszystkim bezpośrednim organizatorom, z wiceminister Magdą Gawin na czele, i resortom, które z nami współpracowały.
Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jak rozumiem, MKiDN będzie się starało, by lista 15 polskich obiektów wpisanych na listę UNESCO została zwiększona.
Ależ oczywiście, że tak. Na dziś licznik zatrzymał się na liczbie 15, ale jestem przekonany, że będą następne wpisy. Nie chciałbym mówić o konkretach, żeby nikogo nie wyróżniać. Ale nie mogę nie wspomnieć, że zapewne będzie to np. krakowskie szopkarstwo jako unikatowe zjawisko kulturowe. Proszę pamiętać, że w organizacji sesji w ostatniej chwili zastąpiliśmy Wietnam i zdążyliśmy wszystko przygotować praktycznie w siedem miesięcy. To zresztą przykład szerszego zjawiska charakteryzującego naszą pracę w resorcie.
Co ma Pan na myśli?
Nie boimy się wyzwań, takich np. jak organizacja wielkich międzynarodowych wydarzeń na najwyższym światowym poziomie. Za naszej kadencji zwiększyliśmy też nakłady na kulturę o 200 mln zł, przekroczyliśmy mityczny 1 proc. wydatków budżetu państwa na kulturę (nie licząc zakupu kolekcji Czartoryskich!) i to już odbija się pozytywnie na jakości pracy naszych instytucji kultury.
Cały wywiad z prof. Piotrem Glińskim w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"