Rozmowa dotyczyła rekonstrukcji rządu RP, która pierwotnie była zapowiadana na wrzesień.
- Tego typu rekonstrukcje są do siebie podobne pod kątem przedstawiania ich opinii publicznej. Różnią się jednak kontekstem. W tym przypadku mamy kontekst długofalowy, gdzie można odwołać się do zbyt dużej siły niektórych ministrów - ocenił prof. Chwedoruk.
Zaznaczył, że chodzi tu też o kontekst polityczny.
- Mamy do czynienia z rządami koalicyjnymi i zmiana w Radzie Ministrów dotycząca redukcji liczby ministerstw może przypomnieć mniejszym koalicjantom, że ich większe aspiracje nie mają podstaw politycznych. Czy zostanie przyjęty model przyjmowania do ministerstw fachowców, polityków z autorytetem czy też młodych, aspirujących polityków – nie wiadomo – dodał.
Zdaniem profesora "w przypadku ministerstwa spraw zagranicznych i wydarzeń na Białorusi, nie mamy podstaw do spekulacji. Najbliższe tygodnie i miesiące przyniosą nam wiele wyjaśnień. W przypadku ministra Szumowskiego dymisja była raczej przesądzona już w czasie dyskusji o jego szerokich kontaktach biznesowych. PiS tak reagowało na daleko idące wątpliwości wokół swoich polityków".
- Ta wiosna była najtrudniejsza dla Zjednoczonej Prawicy, także ze względu na Jarosława Gowina. Koszt tego wszystkiego będzie rozłożony przez PiS na raty. Sama redukcja liczby ministrów i innych urzędników będzie oznaczała proporcjonalną redukcję dla niektórych podmiotów w Zjednoczonej Prawicy. Z całą pewnością będzie to poważne polityczne ostrzeżenie - podkreślił gość Polskiego Radia 24.